Strony

wtorek, 18 października 2005

Życie towarzyskie- kwitnie!

Sobota.
Mamy w planach świętowanie rocznicy ślubu, wraz ze znajomymi, którzy 12.10 obchodzili trzecią rocznicę. Kolacja w mieście i jakiś pub. Małe Ladorusie zostają z moją siostrą.
Czekamy na ciocię Sabinkę, a Staś już dość mocno się niecierpliwi, bo oboje z Danusią przepadają za ciocią. Pozwoliłam więc Stasiowi zadzwonić do cioci na komórkę. Wybrałam numer, a Staś z słuchawką przy uchu czekał dość długo na głos cioci. W końcu się doczekał. Wygłosił całą przemowę, która brzmiała mniej więcej tak:
"Ciociu Sabinko, kiedy do nas przyjedziesz i będziesz się ze mną bawić? Czekam na Ciebie, Ajlowiu Ciociu!"
Wzięłam od niego słuchawkę, chcąc porozmawiać z siostrą - a tu głucho, rozłączyła się już. Pytam Stasia, kiedy ciocia będzie, na co odparł, że już niedługo. Rzeczywiście, po paru minutach już u nas była.
Po jakimś czasie dzwoni Sabinki komórka. Hmm... poczta głosowa, głosikiem Stasia wyznaje "Ajlowiu Ciociu!".
Nie potrafię niestety oddać komizmu tej scenki - Stasia rozmawiającego z głosem cioci nagranym na sekretarce... A moja siostra była chyba trochę wzruszona nagraniem, które znalazła w poczcie głosowej ;).


Witek, mój przyjaciel ze studiów, znał Marię od lat. Ale to właśnie w dniu naszego ślubu, gdy przed wyjazdem do nas odwiedził Marię w pracy, coś między nimi zaiskrzyło. Dokładnie w rok później wzięli ślub. Czasem mam wrażenie, że nasze losy jakoś dziwnie się splatają. Maria i Witek przyznają, że widok kilkumiesięcznego Stasia "zaraził" ich myślą o dziecku i natychmiast przystąpili do działania, dość skutecznie zresztą. Podobnie było gdy im powiedziałam, że jestem w ciąży z Daną - rozmarzyli się wtedy myślą o drugim dziecku... a okazało się później, że Maria też już wtedy była w ciąży.
Rozmawiając z Marią miałam dziwne wrażenie, że zwierzając się z codziennych trosk, opowiada mi o moim życiu, tak podobną sytuację mamy w domu. Dwoje małych dzieci, mąż zwykle poza domem, te same kłopoty i problemy, te same radości. I ta sama mantra: "Tak nie będzie wiecznie. Dzieci w końcu urosną."
To był piękny wieczór. Odżyłam. Wielkie dzięki dla mojej siostry za to, że nam to umożliwiła!



Niedziela.
Dostaliśmy zaproszenie od starych znajomych, których widzieliśmy ostatnio kilka tygodni po urodzeniu Danusi. Teraz Grażyna jest w ciąży i niestety pewnie znów minie parę miesięcy, zanim znów się spotkamy. Bardzo mi się u nich podoba, wspaniała atmosfera w domu... Staś natychmiast zakopał się po uszy w klockach LEGO, z trudem dając się oderwać od nich, by zjeść kawałek przepysznego ciasta. Danusia zainteresowała się pluszakami, ale jedną rączką wciąż trzymała moją rękę lub nogawkę. Trochę się u nich zasiedzieliśmy, więc do domu jechaliśmy przy akompaniamencie ryku obojga dzieci. Później szybko wrzuciłam oboje do łóżka, bo chyba nie było szans na kąpiel, no i o 20.30 miałam już czas dla siebie. To znaczy na prasowanie ogromnej góry ciuchów i doprowadzenie domu do względnego porządku.

Wiecie - to był wspaniały weekend. Tak bardzo brakowało mi towarzystwa kogoś dorosłego. Mam w sercu wielki żal do moich przyjaciół i znajomych, że skreślili mnie z listy kontaktów gdy wyszłam za mąż i urodziłam dzieci. Ci, którzy się jeszcze z nami spotykają mają podobną sytuację do nas, więc siłą rzeczy spotkania te są raczej rzadkie. A kiedyś moje mieszkanie było wciąż pełne gości. Ale dziś nie pora na żale. Mam przecież wielu mniej lub bardziej wirtualnych przyjaciół w całej Polsce, a nawet na całym świecie, czym więc się martwić?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...