Odbierałam wczoraj Stasia z przedszkola, gdy podeszła do nas pani dyrektor przedszkola. Pogłaskała Stasia po głowie i mówi:
- Stasiu, musimy o czymś powiedzieć mamusi, prawda? A więc Staś jest bardzo miłym i grzecznym przedszkolakiem.
Zastrzygłam uszami, czekając na dalsze pochwały pod adresem Stasia. Ale zamiast tego usłyszałam:
- Niestety Staś ugryzł kolegę, który chciał się z nim bawić klockami. I to tak porządnie. W dodatku nie chciał go przeprosić. Udawał, że mnie nie słyszy, ignorował mnie. Czy dziecko jest agresywne?
Agresywne?
Szczerze mówiąc zaobserwowałam ostatnio u Stasia pewne przejawy agresji. Zdarza mu się popchnąć albo szarpnąć Danę, kiedy mu zabiera klocki. Wydaje mi się, że to może być wpływ przedszkola, gdzie dzieci wciąż walczą między sobą o zabawki i rywalizują. Ale chyba gryzienie nie występuje tam na porządku dziennym...
A może ujawnia się mroczna część natury Stasia, odziedziczona niestety po mnie? Przyznam się Wam ze wstydem, że gdy byłam nieco starsza od niego, ugryzłam moją malutką siostrę w ramię. Byłam zazdrosna, że tata nie poświęca mi już całej swojej uwagi. Moja siostra, jeśli to przeczyta, może być zdziwiona, bo chyba nie pamięta tego epizodu... A ja się tego wstydzę do dziś. Mam nadzieję, że wystarczająco wpoiłam Stasiowi, że tak się nie robi.
Skończyło się na tym, że Staś obiecał, że następnego dnia przeprosi kolegę. Trułam mu o tym całe popołudnie. Dziś rano poprosiłam panią nauczycielkę, by dopilnowała tego. Była zdziwiona, słysząc o reakcji Stasia (nie było jej przy tym incydencie). Przy okazji dowiedziałam się, że Staś jest grzecznym dzieckiem, ale samotnikiem - bawi się zazwyczaj sam, buduje sobie zamki i rycerzy z klocków i nie znosi, by mu w tym przeszkadzać. Buntuje się, gdy trzeba wyjść na dwór, gdy on jest w trakcie zabawy. No ale z tym sobie jakoś radzą, w końcu mają praktykę...
Widzicie więc, że Staś nie jest takim ideałem, jakby to wynikało z tego, co o nim piszę...
- Stasiu, musimy o czymś powiedzieć mamusi, prawda? A więc Staś jest bardzo miłym i grzecznym przedszkolakiem.
Zastrzygłam uszami, czekając na dalsze pochwały pod adresem Stasia. Ale zamiast tego usłyszałam:
- Niestety Staś ugryzł kolegę, który chciał się z nim bawić klockami. I to tak porządnie. W dodatku nie chciał go przeprosić. Udawał, że mnie nie słyszy, ignorował mnie. Czy dziecko jest agresywne?
Agresywne?
Szczerze mówiąc zaobserwowałam ostatnio u Stasia pewne przejawy agresji. Zdarza mu się popchnąć albo szarpnąć Danę, kiedy mu zabiera klocki. Wydaje mi się, że to może być wpływ przedszkola, gdzie dzieci wciąż walczą między sobą o zabawki i rywalizują. Ale chyba gryzienie nie występuje tam na porządku dziennym...
A może ujawnia się mroczna część natury Stasia, odziedziczona niestety po mnie? Przyznam się Wam ze wstydem, że gdy byłam nieco starsza od niego, ugryzłam moją malutką siostrę w ramię. Byłam zazdrosna, że tata nie poświęca mi już całej swojej uwagi. Moja siostra, jeśli to przeczyta, może być zdziwiona, bo chyba nie pamięta tego epizodu... A ja się tego wstydzę do dziś. Mam nadzieję, że wystarczająco wpoiłam Stasiowi, że tak się nie robi.
Skończyło się na tym, że Staś obiecał, że następnego dnia przeprosi kolegę. Trułam mu o tym całe popołudnie. Dziś rano poprosiłam panią nauczycielkę, by dopilnowała tego. Była zdziwiona, słysząc o reakcji Stasia (nie było jej przy tym incydencie). Przy okazji dowiedziałam się, że Staś jest grzecznym dzieckiem, ale samotnikiem - bawi się zazwyczaj sam, buduje sobie zamki i rycerzy z klocków i nie znosi, by mu w tym przeszkadzać. Buntuje się, gdy trzeba wyjść na dwór, gdy on jest w trakcie zabawy. No ale z tym sobie jakoś radzą, w końcu mają praktykę...
Widzicie więc, że Staś nie jest takim ideałem, jakby to wynikało z tego, co o nim piszę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz