Mój codzienny spacer skrajem miasta jest cudowną
odskocznią od rzeczywistości. Lekki powiew wiatru wywiewa z mojej głowy
wspomnienie godzin spędzonych w pracy, odbiera znaczenie wszelkim
kłopotom, przywraca radość życia.
Przechodzę w pobliżu ogródków działkowych, gdy nagle dobiega mnie zapach palonych liści. Zapach ten gwałtownie przenosi mnie w czasie 20 lat wstecz, gdy w piękne, bezwietrzne, jesienne dni porządkowaliśmy ogród, paląc w ognisku gałęzie i śmieci, które się tam nazbierały w ciągu roku. Ogień atawistycznie fascynuje ludzi, pociąga nas jego ciepło i zdolność do obracania w popiół. Dla nas, dzieciaków, podtrzymywanie ognia było cudowną zabawą. Pamiętam, jak puste butelki po szamponie nakładaliśmy na długie kije i takie "kiełbaski" przysmażaliśmy nad ogniem. Później w żarze piekliśmy ziemniaki, z niecierpliwością czekając, aż choć trochę zmiękną, a potem parzyliśmy sobie dłonie jedząc je na wpół surowe.
To wszystko w jednej chwili powróciło do mnie, wraz z uczuciem, że jestem znów dzieckiem, mam po swojej stronie rodziców, którzy zadbają o wszystkie moje potrzeby, zapewnią mi bezpieczeństwo, a ja mogę się zająć totalną beztroską...
Jednocześnie poczułam ból, że tak naprawdę już nigdy się tak nie poczuję - taka szczęśliwa i otoczona miłością jak wtedy.
Myślę, że tak właśnie czują się dusze w niebie...
Szczęśliwa, mała Ania
Przechodzę w pobliżu ogródków działkowych, gdy nagle dobiega mnie zapach palonych liści. Zapach ten gwałtownie przenosi mnie w czasie 20 lat wstecz, gdy w piękne, bezwietrzne, jesienne dni porządkowaliśmy ogród, paląc w ognisku gałęzie i śmieci, które się tam nazbierały w ciągu roku. Ogień atawistycznie fascynuje ludzi, pociąga nas jego ciepło i zdolność do obracania w popiół. Dla nas, dzieciaków, podtrzymywanie ognia było cudowną zabawą. Pamiętam, jak puste butelki po szamponie nakładaliśmy na długie kije i takie "kiełbaski" przysmażaliśmy nad ogniem. Później w żarze piekliśmy ziemniaki, z niecierpliwością czekając, aż choć trochę zmiękną, a potem parzyliśmy sobie dłonie jedząc je na wpół surowe.
To wszystko w jednej chwili powróciło do mnie, wraz z uczuciem, że jestem znów dzieckiem, mam po swojej stronie rodziców, którzy zadbają o wszystkie moje potrzeby, zapewnią mi bezpieczeństwo, a ja mogę się zająć totalną beztroską...
Jednocześnie poczułam ból, że tak naprawdę już nigdy się tak nie poczuję - taka szczęśliwa i otoczona miłością jak wtedy.
Myślę, że tak właśnie czują się dusze w niebie...
Szczęśliwa, mała Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz