Strony

wtorek, 28 listopada 2006

Stasio-gigant i malutka Emilka



Staś, gdy dowiedział się, że Emilka jest na świecie powiedział:

- No to teraz będę miał więcej dziewczyn do kochania!

sobota, 25 listopada 2006

W komplecie

Od wczoraj jesteśmy nareszcie wszyscy razem. Pierwsze spotkanie było bardzo emocjonujące, ale po kolei...

Gdy Jarek z dziećmi dotarli do domu, była już prawie 21 i nie była to najlepsza pora na tak ważne wydarzenia. Dzieci były zaspane, zmęczone i bardzo stęsknione za mamą i za domem. Rzuciły się na mnie i przez dłuższą chwilę nie było mowy nawet o zdjęciu kurtek. Później bez większych emocji obejrzały śpiącą Emilkę i wróciły do witania się ze starymi kątami.

Po chwili Emilka obudziła się i wtedy nastąpiło właściwe powitanie. Było wzruszająco, gdy dzieci całowały siostrzyczkę w główkę i gdy Staś powiedział, że Emilka jest przecudowna. Chwilę później było dramatycznie, gdy obie panny zaczęły płakać, a ja nie mogłam się rozdwoić, żeby je obie uspokoić - jedna z nich chciała jeść, a druga potrzebowała mamy tylko dla siebie i tata w przypadku żadnej z nich nie mógł mnie zastąpić. Sytuację uratowała Emilka... robiąc kupę, co bardzo zainteresowało starsze rodzeństwo, a Danusi z wrażenia obeschły łzy. Mogłam wtedy wciągnąć dzieci do pomocy - podawanie pieluszki, skarpetek i śpioszków. Później tata zdecydowanie zabrał dzieci do drugiego pokoju, a ja w tym czasie uśpiłam Emilkę. Później bardzo długo usypiałam starsze dzieci, trochę się denerwując co będzie, gdy Emi obudzi się, zanim one zasną. Na szczęście tak się nie stało, chociaż wskutek nadmiaru emocji dzieci zasnęły dopiero krótko przed północą.

A dziś, już na spokojnie, miałam okazję oswoić dzieci nawzajem ze sobą. Ze Stasiem nie ma absolutnie problemu - biegnie do Emilki na każdy odgłos jej płaczu, robi do niej śmieszne minki żeby ją rozbawić i nie może się doczekać, aż urośnie i będzie mógł się nią opiekować. Myślę, że zdaje sobie sprawę z tego, że to nieprędko się stanie.

Danusia - nie da się ukryć, jest wyraźnie zazdrosna o czas poświęcany przeze mnie Emilce, bo karmienie zajmuje dość dużo czasu. Ale na razie obywa się bez płaczu. Dzielnie asystuje przy przewijaniu, pomaga mi nawet zapinać pampersa. Pozwoliłam jej "uczesać" Emilkę miękką szczoteczką. Widzę, że Danusia też potrafi być delikatna. Gdy zobaczyła "chory" pępuszek, podmuchała delikatnie, żeby Emilkę nie bolało. Tyle, że gdy karmię Emilkę (na leżąco), Danusia chce, żebym przodem była zwrócona do niej, czego niestety nie da się osiągnąć, chyba że jest się kobietą-wężem, a może i wtedy też nie. Podczas karmienia próbuję ją czymś zająć, na przykład gotowaniem dla mnie i Emilki obiadu albo opowiadaniem nam bajek. No i jakoś to się na razie sprawdza.

W każdym razie jest chyba trochę lepiej, niż zakładałam, mając w pamięci Stasia w pierwszych tygodniach życia Danusi. Chociaż z drugiej strony nie powinnam chwalić dnia przed zachodem słońca - na razie Emilka ma urok nowości, oby się rodzeństwu nie znudziła.

Wspólnych zdjęć na razie brak, bo nie chcę błyskać małej fleszem po oczkach, a jest trochę za ciemno na zdjęcia bez lampy. Może jutro się uda coś zmajstrować.

PS. Przepraszam, że nie odpowiadam na komentarze, ale na razie mam niewiele czasu na siedzenie przy komputerze (teraz ciocia Ewa zabrała Stasia i Danusię na spacer, więc mam minutkę). A neostrada tak się muli, że przy przejściu do kolejnego komentarza można spokojnie zrobić sobie herbatkę i wrócić, żeby się przekonać, że strona się jeszcze nie otworzyła. Wyczerpał nam się limit na ten miesiąc i dlatego to tak wolno chodzi. Czytam wszystkie komentarze i odpowiadam na nie niestety tylko w myślach... Ale wrócę do odpisywania tak szybko, jak się da. Jeszcze raz wszystkim Wam dziękuję za ciepłe słowa i za pamięć. Notki będą teraz częściej, bo jest tyle ważnych rzeczy, które chciałabym utrwalić. Na przykład to:

Wydarzenie dnia

Dziś, w szóstym dniu życia, Emilka po raz pierwszy wyraźnie i szeroko się uśmiechnęła. Do tej pory pojawiało się coś w rodzaju uśmiechu, ale tym razem był to wyraźny i szczery uśmiech, który przypadł w udziale cioci Ewie, którą Emilka widziała dziś po raz pierwszy. Wyraźnie coś zaiskrzyło pomiędzy nimi - a ja zazdroszczę ;)

piątek, 24 listopada 2006

Nareszcie w domu

Wczoraj popołudniu wróciłyśmy do domku i jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwe. Nie zniosłabym jeszcze jednej nocy na twardym, wąskim łóżku, w ciągłym hałasie (remont), całą dobę przy świetle lamp. Emilce też pobyt w domu wyraźnie służy, gdyż od przyjazdu tylko je i śpi. Przespała prawie całą noc, co w szpitalu było nierealne. Teraz Emi zapoznaje się z domem, przyzwyczaja się do nowych zapachów, dźwięków. Na razie nie miała okazji poznać starszych Ladorusiów, gdyż wrócą do domu dopiero dziś wieczorem. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądało ich przywitanie, jak dzieci zareagują na małą i czy uda się bez większych zgrzytów przeżyć moment powiększenia rodziny. Zrobię wszystko, żeby Staś i Danusia pokochali malutką Emilkę i wierzę, że to się uda.

Jaka jest Emilka? Jest malutka - waży w tej chwili około 2.5 kg, ma bystre oczka, które od dwóch dni mają kolor brązowy, ma perkaty, dość spory nosek, karminowe usteczka. Wygląda zupełnie jak Staś parę dni po urodzeniu. Przy tym jest spokojna i bardzo słodka. Zresztą zobaczcie sami:

  

Kochani, dziękuję Wam bardzo za ogromną ilość ciepłych słów, które od Was otrzymałam. Nie miałam pojęcia, że tak wiele osób czeka wraz z nami na przyjście na świat Emilki. Dziękuję Mauej i Kall za specjalne powitanie Emi w blogowym świecie, dziękuję Kamie, która znalazła sposób, żeby przemycić pozdrowienia dla mnie do szpitala, a szczególnie dziękuję Sabini za to, że zaopiekowała się blogiem pod moją nieobecność. Buziaki dla Was wszystkich!!!

Jeśli dzieci mi pozwolą, to wkrótce napiszę, jak to było z przyjściem Emilki na świat. No i oczywiście nastąpi ciąg dalszy sesji zdjęciowej.

poniedziałek, 20 listopada 2006

Emi

Witam.

Została mi podarowana ogromna radość poinformowania Was o tym, że dziś rano o 7:40 urodziła się Emilka. Waży 2640 g. Jej mama twierdzi, że "jest śliczna i kochana" i z całą pewnością tak jest (jeszcze nie widziałam).

Teraz obie dziewczyny odpoczywają, Emi ciągle śpi :)

Będzie zdjęcie!

Pozdrawiam wszystkich,
świeżo upieczona (po raz zdaje sie 19) ciocia Sabina

poniedziałek, 13 listopada 2006

Mała gaduła :)

Danusia mówi. To dla mnie nowość, że mogę sobie porozmawiać z córką. Robi się z niej niesamowita gaduła, mówi do siebie, do lalek i do wszystkich, którzy jej słuchają lub nie.

Ostatnio znalazła gdzieś śrubkę - grzybek:

- O, mamusiu, pajasiol! Zia mały pajasioj...

Budząc tatusia:

- Tata pobudka, pola śtać! Juś jest dzień! - po czym idąc w kierunku kuchni:
- Ścieś kawe?

Wieczorami nawet opowiada nam bajki! Jest to niezwykła porcja rozrywki dla mnie. Bajki przeważnie opowiadają o tym, jak Shrek i Fiona poszli na lody albo pojechali rowerkiem karmić kaczuszki. Od razu widać, co moja córcia lubi robić najbardziej ;)

A w ciągu dnia najczęściej słyszę:

- Ja SAM!!!

To oczywiście wpływ starszego brata :) A przy tym Danuśka naprawdę jest samodzielna - sama sobie robi kanapki, sama się ubiera, sama na noc zakłada pampersa (to bardzo skomplikowana czynność, ale nie daje sobie w tym pomóc), sama się myje (troszkę po niej poprawiam), sama, sama, wszystko sama! Pewnie po przyjściu na świat Emilki będzie dla odmiany chciała, żeby ją karmić, ubierać i tak dalej, co będzie raczej zrozumiałe i jakoś to zniosę. Mam nadzieję, że siostrzyczka okaże się mimo wszystko dla Danusi dużą atrakcją, a nie konkurencją, czego jednak nie da się w tej chwili przewidzieć. Bądźmy dobrej myśli :)

sobota, 11 listopada 2006

Czwartek

Ubiegły czwartek był ostatnim moim dniem pracy. Od dłuższego czasu próbowałam skończyć wszystko, co powinnam doprowadzić do końca przed odejściem, ale wciąż to się przeciągało... W końcu żłobek Danusi postawił mnie przed faktem dokonanym, robiąc sobie w piątek wolne, więc we czwartek sprężyłam się, dopiełam wszystko na ostatni guzik, posprzątałam i poszłam sobie. Wysłałam też maile informacyjne do osób z różnych krajów, z którymi na co dzień współpracowałam. Włosi byli wyraźnie podnieceni tą nowiną i jak jeden mąż życzyli mi chłopaka. Ciekawe czemu? Przecież Włosi są znanymi w świecie wielbicielami i adoratorami kobiet, więc powinni raczej cieszyć się z przyjścia na świat kolejnej pani, której będzie można padać do stóp. No cóż. W każdym razie przedstawiciele innych narodowości wykazali znacznie większą powściągliwość i oficjalnie życzyli mi pomyślnego rozwiązania i szybkiego powrotu do pracy.

Tego samego czwartku wieczorem poszłam kontrolnie do lekarza. Pan doktor powiedział, że jestem już przygotowana na poród (szyjka skrócona, rozwarcie 2 cm). Wszystkie parametry w normie, tylko Emilka troszkę za mała, bo wg. usg waży 2 600 g. W związku z tym mam się zameldować w przyszłym tygodniu w szpitalu... Termin mam na przyszły czwartek, więc mam nadzieję, że Emilka się spręży i nie będzie mnie w nieskończoność trzymała w tym szpitalu, bo Danusia i Staś będą tęsknić. A z drugiej strony niech jeszcze trochę podrośnie. Co prawda nie do końca wierzę w te wyliczenia wagi z USG, bo zdarzało mi się robić w ciągu 3 dni dwa badania USG, z których wynikały wagi różniące się o 500 g. Podobno to zależy od aparatu na którym się bada, no i te badania nigdy nie są dokładne. Tak więc z dużą dozą rezygnacji w przyszłą środę pójdę do tego szpitala :/ Jak ja prześpię więcej niż jedną noc na szpitalnym łóżku? Jak sobie w domu będą beze mnie radzić? Jak długo to wszystko potrwa?

Na szczęście wczorajsze KTG wyszło bardzo dobrze, Emi wierciła się i kopała aż miło, więc lekarz nie miał zastrzeżeń.

A dla poprawy nastroju - Ladorusie sprzed paru minut:

 

Nie zwracajcie uwagi na ten bałagan w tle, bo byłam dopiero w trakcie sprzątania ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...