Strony

czwartek, 22 lutego 2007

Mój skarb

Dziś mój Pierworodny kończy 5 lat.

Jestem szczęśliwa, że jestem matką tego mądrego i kochającego chłopca o pięknych czekoladowo-brązowych oczach. Czasem patrzę na niego ukradkiem, z zachwytem, nie wierząc, że ten skarb jest kością z moich kości.

Staś jest teraz w tym wieku, gdy mama jest Damą Jego Serca. Często niespodziewanie całuje mnie w rękę, w łokieć, w policzek, czy też brzuch. Najszczęśliwszy jest, gdy zasypia wtulony we mnie (co na to Superniania? A co mi tam ;)). Zamierza w przyszłości ożenić się ze mną. Często mówi, że mnie kocha, albo rysuje dla mnie obrazki, buduje specjalnie dla mnie roboty z klocków LEGO, albo przynosi ciasteczka w kształcie serca - "Na znak, że cię kocham, mamusiu".

Niestety przypuszczam, że nie potrwa to długo i dorośnie, będzie wstydził się przytulić do mamy i nie będzie już chciał się dzielić ze mną wszystkim, co się wokół niego dzieje. Na zapas muszę się więc nacieszyć tym okazywaniem miłości.

Obyś był zawsze szczęśliwy, najdroższy syneczku!

 

niedziela, 18 lutego 2007

Strzała amora

Nigdy nie wiadomo, kiedy kogoś trafi strzała amora.

W walentynkowy wieczór mój mąż przyprowadził do domu swojego kolegę z pracy, z którym mieli późno w nocy jechać na jakieś szkolenie w drugim końcu Polski.
Gdy tylko Danusia zobaczyła go, stojącego w progu, jej oczy zrobiły się zupełnie maślane. Podeszła do niego, rzucając powłóczyste spojrzenia spod rzęs, chwyciła go za rękę i zapytała:

- Poukładamy?...

Danusia jest wielką fanką puzzli i stąd to pytanie.

Od tej chwili nie odstępowała już pana Piotra na krok, wyraźnie go adorując.

Jedyne, co może dziwić jest to, że zwracała się do niego per "dziadku". Zastanawiałam się, dlaczego właśnie tak i doszłam do wniosku, że dla Danusi "dziadek" to synonim fajnego faceta. W końcu wszyscy trzej dziadkowie moich dzieci (w tym jeden pradziadek), to wyjątkowi mężczyźni i Danusia ich uwielbia :)

PS. Aż boję się zapeszyć, ale... Emilka od około tygodnia przesypia całe noce, budząc się około 7.30. Właśnie przed chwilą się obudziła się i leży w swoim łóżeczku gaworząc rozkosznie. Normalnie cudowne dziecko :)

poniedziałek, 12 lutego 2007

Za gorąco?

Zima stanowczo za bardzo mnie rozpieściła. Przyzwyczaiłam się, że nawet, jeśli za oknem biało, to i tak jest ciepło. A dziś niespodzianka.

Po godzinie ubierania, zatykania szpar w warstwie ubrań i opatulania w końcu udało się nam wyjść całą rodziną na spacer. Z trudem powstrzymałam się przed powrotem do domu zaraz po wyjściu z klatki schodowej, gdy ogarnął mnie pierwszy podmuch wiatru. Nie wypadało, więc ruszyliśmy dziarsko na pobliską górkę, nabierając pięknych kolorków na twarzy. Jakieś 15 minut później mój mąż zarządził powrót, z czym reszta zgodziła się bez zastrzeżeń i z niejaką ulgą.

W drodze do domu Staś powiedział:

- Mamusiu, jak tylko wrócimy do domu, to zrób nam kakao dla ochłody, dobrze?

Niektórych jak widać zima się nie ima :)


 

sobota, 3 lutego 2007

Kłębuszek szczęścia

Stanowczo za mało piszę o Emilce. To dlatego, że dużo łatwiej napisać mi o kimś, kto już sam potrafi powiedzieć coś śmiesznego, zwalniając mnie tym samym od wysilania moich kiepskich zdolności pisarskich. Jeszcze trochę potrwa, zanim będę mogła się tego spodziewać po Emilce, więc spróbuję się jednak trochę wysilić.

Emilka przekroczyła już ten wiek, gdy, jak to określił pewien facet, wystarczy dziecko nawilżać od góry i osuszać od dołu. Teraz ma już swoje potrzeby emocjonalne :). Uwielbia, gdy się do niej mówi, łaskocze stópki, pokazuje świat. Na swój sposób próbuje się komunikować z otoczeniem, uśmiechając się i wydając dźwięki. Gdy jest wyspana, najedzona, gdy jest jej ciepło i sucho, leży sobie wymachując rączkami i pedałując nóżkami. Wygląda wtedy jak ruchliwy kłębuszek szczęścia. Przed takim widokiem niech się schowają wszelkie filmy czy programy telewizyjne - żaden nie jest dla mnie tak interesujący i nie sprawia mi takiej przyjemności. Gdy patrzę w te ufne ślepka i bezzębny uśmiech, jestem najszczęśliwsza na świecie.

Starsze dzieci Emilkę wprost uwielbiają, a ja muszę jedynie kontrolować to uwielbienie i uważać, by malutkiej przez przypadek nie stała się krzywda. A ona również okazuje wielką radość na widok starszego rodzeństwa. Mam tylko nadzieję, że to wzajemne uwielbienie przetrwa okres, gdy Emilka zacznie się poruszać o własnych siłach, niszcząc wszystko, co wpadnie w jej łapki. No ale zanim to nastąpi, mamy jeszcze trochę czasu.

Napisałam wcześniej, że Emilka nie mówi? Ależ skąd, mówi!

Na przykład taka scenka:
Od kilku godzin karmię Emilkę, z kilkuminutowymi przerwami. Gdy wstaję, natychmiast rozlega się ryk, więc wracam do karmienia. Marzę o śniadaniu i kąpieli. W końcu wstaję, a Emilka nie płacze tym razem, spoglądając na mnie swymi wielkimi ślepkami, więc pytam:

- Emilko, mogę teraz nareszcie się wykąpać?
- Ou kej! - odpowiada Emilka.

Niestety okazuje się to zmyłką, gdyż gdy tylko opuszczam pokój, znów rozlega się ryk. Ale macie dowód, że Emilka mówi, i to po angielsku ;)

PS. Tak jest tylko w niektóre dni. Większość "normalnych" dni Emilka przesypia, eksploatując mnie w rozsądnych dawkach ;)



czwartek, 1 lutego 2007

Minuta ciszy...

... za Zosię, koleżankę Stasia z przedszkola, która zginęła w tragicznym wypadku.

- Mamusiu, wiesz,  Zosia umarła, chociaż wcale nie była dorosła, bo spadł na nią telewizor. Potem przyleciały po Nią Aniołki i teraz Ona też jest Aniołkiem. A Aniołki są bardzo potrzebne, prawda, mamo?

Pomódlcie się za rodzinę Zosi, aby odzyskała spokój ducha.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...