Strony

poniedziałek, 26 września 2005

PRL-owska historyjka

Miałam może z 10 lat, czyli był to początek lat osiemdziesiątych. Mama wysłała mnie do sklepu po zakupy. Wchodzę do puściutkiego sklepu i widzę na półce - stoi upragniony, trudny do dostania towar! Dziwi mnie brak kolejki, no ale może jeszcze nikt się nie dowiedział, że ten towar rzucili. Serce aż podskakuje mi z radości i proszę ekspedientkę o dwie butelki tegoż. Znów małe zdziwienie - dostaję te dwie butelki. Żadnej reglamentacji tym razem? A to się mama ucieszy, gdy wrócę z zakupami do domu!

Wbiegam uszczęśliwiona do domu, wołając:
- Mamo, mamo, zobacz co kupiłam!!!
Mama zagląda do torby i widzi... dwie butelki octu.

Dziecku pomylił się ocet i olej, drobna pomyłka...

Młodzieży wyjaśniam, że w tamtych czasach w sklepach bez ograniczeń można było dostać jedynie ocet i musztardę, natomiast takie rarytasy jak olej, masło, kawa, twaróg, że nie wspomnę o cytrynach i pomarańczach, można było dostać jedynie cudem, stojąc kilka godzin w kolejce. Do dziś pamiętam pobudkę o 6 rano, bo do sklepu mają rzucić masło. Pamiętam też, jak udało mi się niespodziewanie kupić kawę Murzynek, za pieniądze pożyczone od sąsiadki i jak mama się z tej kawy cieszyła (ciekawe, czy ktoś wziąłby teraz dobrowolnie do ust kawę Murzynek). Dziś wierzyć się w to nie chce, ale tak było.

Takie właśnie naszły mnie wspomnienia dzień po wyborach parlamentarnych. I wiecie - mam ogromny żal do wszystkich, którzy te wybory olali, do 60% Polaków twierdzących, że "ich głos nic nie zmieni". Mam nadzieję, że rezygnując z oddania głosu zdają sobie sprawę, że w ciągu najbliższych 4 lat nie będą mieli prawa narzekać na sytuację w Polsce. Niech sobie pomyślą: "A mogliśmy wybrać lepiej"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...