Jestem na urlopie. Telefon z pracy... Zginął mój
współpracownik, kolega z innego oddziału. Wjechał samochodem pod tira.
Słabo go znałam. W tym oddziale pracowało dwóch chłopaków, obaj o
imionach na M. Szczerze mówiac nie potrafiłam ich rozróżnić, a nawet nie
próbowałam. Często drażniła mnie ich niekompetencja. Często
podśmiewywałam się z nich z koleżankami. Czy miałam do tego podstawy,
czy poprostu ot tak sobie ich lekceważyłam? Teraz jeden z nich zginął...
A ja nawet nie wiem, czy to ten, z którym rozmawiałam niedawno, czy
może ten drugi? Wstydzę się teraz mojego lekceważenia, niedbałości,
braku zainteresowania. Zginął człowiek. Data, która jest dla mnie
radosnym dniem urodzin mojego synka, dla innej matki jest tragiczna. A
ja swojej niedbałości już nigdy nie nadrobię...
Mariuszu, wybacz mi...
Mariuszu, wybacz mi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz