Wróciłam wczoraj z pracy po 11 godzinach, łagodnie
mówiąc - wykończona. Ale Staś nie miał zamiaru mi odpuścić. Już po
zjedzeniu kolacji zażyczył sobie racuszków. Naprawdę nie miałam na to
siły, tym bardziej, że nie było szans, żeby zjadł więcej, niż jednego.
Spróbowałam więc przemówić Stasiowi do sumienia:
- Stasiu, kochasz mamę?
- Tak, kocham.
- A jak mama pracuje tak długo, cały dzień i wraca do domu zmęczona i boli ją głowa, to jest ci jej żal?
- Nie, ja wtedy się gniewam.
Chyba muszę trochę popracować nad empatią u mojego synka :)
PS. Miałam bardzo ciężki tydzień i mam spore zaległości na blogowisku, co obiecuję naprawić po niedzieli. Życzę Wam miłego weekendu!
- Stasiu, kochasz mamę?
- Tak, kocham.
- A jak mama pracuje tak długo, cały dzień i wraca do domu zmęczona i boli ją głowa, to jest ci jej żal?
- Nie, ja wtedy się gniewam.
Chyba muszę trochę popracować nad empatią u mojego synka :)
PS. Miałam bardzo ciężki tydzień i mam spore zaległości na blogowisku, co obiecuję naprawić po niedzieli. Życzę Wam miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz