Strony

niedziela, 5 marca 2006

W centrum uwagi

Te biedne łabędzie, wybierając sobie Toruń na miejsce ostatniego spoczynku, uczyniły nasze spokojne miasto niebywałą atrakcją, co można stwierdzić obserwując jakie samochody do nas zjechały i z jakimi to ważnymi ludźmi w środku. Mam wrażenie, że oczekiwanie na pojawienie się ptasiej grypy w Polsce już wszystkich mocno zmęczyło, a więc gdy ten moment w końcu nastąpił, wszyscy odetchnęli, że mogą przejść od czekania do działania. Tylko czemu trafiło na Toruń? Spodziewałam się raczej, że będzie to jakaś miejscowość bliżej niemieckiej granicy.

W pierwszej chwili te alarmujące wiadomości o ptasiej grypie sprawiły, że poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy powinnam iść z dziećmi na spacer. Ale jakie jest  prawdopodobieństwo tego, że nadleci zarażony ptak i nawiąże z nami kontakt pierwszego stopnia? W ciągu trzydziestu paru lat życia nie spotkałam tak  przyjacielskiego ani agresywnego ptaka, więc postanowiłam nie popadać w paranoję i wyjść na spacer,  do czego zdecydowanie zachęcało słonko. Zrezygnowałam jedynie z wyjścia do lasu. Słusznie zresztą, bo z tym słonkiem to była ściema i natychmiast po wyjściu z domu zaczęła się śnieżyca. Parafrazując Lisa zapytam, co z tą wiosną??? ;) Pochodziliśmy więc tylko między blokami, omijając stada gołębi i podejrzliwie patrząc na wróble.

W związku z tym, że ptasią grypą człowiek może zarazić się wyłącznie poprzez bezpośredni kontakt albo przez drogi pokarmowe, opracowałam na użytek domowy strategię kryzysową:

- nie będę karmić ptaków na spacerach z dziećmi (do tej pory też tego nie robiłam),
- nie będę spoufalać się z drobiem ani żadnego rodzaju ptactwem,
- drób będziemy spożywać jak do tej pory, przecież wirus ulega zniszczeniu podczas obróbki termicznej. Wędzonego drobiu jeść nie będziemy. Wycofałam wędzony drób z jadłospisu po tym, jak 12-letnia dziewczynka w Chinach zaraziła się ptasią grypą po zjedzeniu wędzonego udka i niestety zmarła. Mogą nasze służby sanitarne zapewniać, że nasze mięso jest zdrowe. Pewnie jest, ale wolę dmuchać na zimne.
- jajek surowych nie jadamy. Wyjątkiem jest podjadanie przeze mnie ciasta przed upieczeniem. Tak więc albo zrezygnuję z tego zwyczaju, albo będę sparzać jaja przed użyciem.

Dziękuję Wam wszystkim za słowa troski, kochani jesteście! Obiecuję, że w ramach zdrowego rozsądku będziemy na siebie uważać.

Swoją drogą, smutne to, że ptaki ostatnio tak źle się nam kojarzą. Najpierw znaczna część Polski znienawidziła kaczki, potem niewinne gołębie stały się świadkami wielkiej tragedii, a teraz, przez ptasią grypę, chętnych do dokarmiania ptaków jest pewnie mniej, niż zazwyczaj... A Hitchock śmieje się z zaświatów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...