Gdy wstawiłam na bloga wiosenną ramkę i zaczęłam
odliczać dni do wiosny, było ich wtedy 42. Zmniejszająca się liczba dni
miała dać Wam i mi nadzieję, że wkrótce zima się skończy. Tak naprawdę
wierzyłam, że śnieg i mróz znikną znacznie wcześniej, może z końcem
lutego. A dziś na kalendarzu mamy połowę marca, na dworze świeżutki
śnieg i co rano skrzybanie samochodu. O ile 30 dni dawało jeszcze
nadzieję na wiosnę, to przy aktualnej aurze 6 dni tej nadziei chyba już
nie daje.
Czuję się jakbym nie dotrzymała swoich przedwyborczych obietnic... Wiosno, robisz ze mnie oszustkę!
Znów mi się oberwało od Stasia za chodzenie po kałużach... Ten mój synek już zupełnie nie ma do mnie cierpliwości! W dodatku kozaki mi się doszczętnie rozkleiły i od dziś brnę przez śnieg w półbutach. Chyba posunę się do ostateczności i chociaż brzydzę się przemocą, pójdę utopić Marzannę.
Czuję się jakbym nie dotrzymała swoich przedwyborczych obietnic... Wiosno, robisz ze mnie oszustkę!
Znów mi się oberwało od Stasia za chodzenie po kałużach... Ten mój synek już zupełnie nie ma do mnie cierpliwości! W dodatku kozaki mi się doszczętnie rozkleiły i od dziś brnę przez śnieg w półbutach. Chyba posunę się do ostateczności i chociaż brzydzę się przemocą, pójdę utopić Marzannę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz