Strony

środa, 14 grudnia 2005

Przełom

Wczoraj, po prawie 4 latach, funkcję usypiania Stasia przejął ode mnie tata Jarek. Co prawda obaj panowie trochę kręcili nosem na tę zmianę, ale udało mi się ten przełom przeforsować. Czekałam z pewnym napięciem, czy Staś się nie rozmyśli i nie zażąda mojej obecności. Po upływie pół godziny doszłam do wniosku, że obaj już śpią, ale po kolejnych paru minutach Jarek zwlókł się z łóżka w poczuciu dobrze wykonanego obowiązku. A ja w tym czasie wyprasowałam całą stertę ubrań i obejrzałam sobie Magdę M., czyli przyjemne z pożytecznym.

Usypianie dzieci dotychczas zajmowało mi praktycznie cały wieczór. Dana chodzi spać dużo wcześniej niż Staś, a w chwili pomiędzy usypianiem jednego i drugiego naprawdę niewiele da się zrobić. Usypiając Stasia przeważnie sama padam i ledwo znajduję siłę, by się przebrać w piżamę i zapakować do łóżka. Ale nie narzekałam na tę sytuację, bo moim zdaniem te chwile przed snem są bardzo ważne dla dziecka i dla rodzica.

Gdy ja byłam malutka, usypiał mnie tata. Do tej pory pamiętam bajki, które mi opowiadał, np. bajkę w odcinkach o bocianach, które odleciały do ciepłych krajów, a jeden złamał skrzydło i musiał zostać. Pamiętam też kołysanki, jakie mi śpiewał i tymi samymi starymi melodiami teraz usypiam swoje dzieci. Zaskakujące jest dla mnie, że w odpowiedniej chwili, po urodzeniu Stasia, udało się przywołać z mroków niepamięci słowa długich kołysanek... Pamiętam, jak budziłam przysypiającego tatę wesoło wołając "Tatusiu, to ty masz mnie usypiać, nie ja ciebie!". Gdy próbuję sobie przypomnieć mamę z pierwszych lat mojego życia, to takich wspomnień brak. Co najwyżej jak przez mgłę widzę, jak próbuje we mnie wmusić jakieś jedzenie, co w tamtym okresie było niełatwym zadaniem. Natomiast wyraźnie pamiętam tatę czytającego mi książeczki, opowiadającego bajki, śpiewającego kołysanki...

Bywa, że trochę zazdroszczę mamom, które kładą dziecko do łóżka, całują w czoło i mają czas dla siebie. Ale pomyślcie, jak rozwija wyobraźnię wymyślanie co najmniej jednej bajki o rycerzach dziennie!



Wczoraj wieczorem, przed snem:

Tata: - Kręgosłup mnie boli.
Staś: - Boli cię kręgosłup, tatusiu? A wiesz, rycerze mają inny problem.
Tata: - Jaki?
Staś: - Mają problem przez te bulaginy.
Tata: - Bulaginy? A co to takiego?
Staś: - Bulaginy to takie otworzęcia. Trzeba nacisnąć na taki twadracik i wtedy te otworzęcia się otwierają.

Hmm...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...