Strony

środa, 21 grudnia 2005

Po co ma się dzieci?

Przed chwilą zapatrzyłam się na moją koleżankę z pracy, która jest w szóstym miesiącu ciąży i nieświadoma tego, że ktoś ją obserwuje, położyła dłoń na brzuchu i cieszyła się chwilą sam na sam ze swoim dzieckiem. Poczułam się jak podglądaczka, więc szybko uciekłam wzrokiem, ale ten piękny obrazek mam nadal przed oczami.

Przypomniała mi się niedawna dyskusja w radio na temat decydowania się na posiadanie dzieci. Jedna z osób telefonujących do studia użyła sformułowania, że "Zrobi sobie dziecko po trzydziestce", na co inna odpowiedziała, że jej matka, decydując się na dziecko, napewno nigdy nie pomyślała, że robi sobie dziecko. Słuszna uwaga, pomyślałam. Teraz, w dobie antykoncepcji, każdy ma możliwość podjęcia decyzji, czy i kiedy chce "się rozmnożyć". Oczywiście antykoncepcja czasem zawodzi, ale generalnie mamy nad pewną władzę nad płodnością. Ale tak właściwie czemu decydujemy się na dzieci? Czy nie jest to zawsze decyzja trochę egoistyczna?

Widzę wśród znajomych pary, które tak właściwie nie lubią dzieci i wcale nie mają ochoty ich mieć, a mimo wszystko decydują się na jedno dziecko. Bo tak wypada? Bo trzeba trochę rozruszać kilkuletni związek, który wykazuje powoli objawy wzajemnego znudzenia? Bo trzeba mieć kogoś na starość? Takie dzieci są przeważnie wzorowo zadbane, prawie od niemowlęctwa uczone języków obcych, a gdy trochę podrosną - tenisa, jazdy konnej, gry na instrumentach muzycznych, chodzą do najlepszych prywatnych przedszkoli i szkół. Zajęci zarabianiem na to wszystko rodzice nie mają wiele czasu dla dzieci, a dzieci mają tyle zajęć dodatkowych, że i tak nie miałyby czasu dla rodziców.

Ja jako matka nie potrafię do końca rozstrzygnąć własnych pobudek. To było oczywiste, że będziemy mieć dzieci. Bo tak właściwie po to ludzie dobierają się w pary. Bo tak każe instynkt i ludzka natura. Ale czy nie ma w tym egoizmu, chęci posiadania? Staram się pamiętać, że dziecko nie jest moją własnością, a przynajmniej nie w większym stopniu, niż ja jestem własnością moich dzieci. Tak łatwo o tym zapomnieć w chwilach, gdy dziecko przestaje realizować plany i marzenia swoich rodziców.

Wiem, że to rozważania czysto filozoficzne. Tak naprawdę pobudki decydowania się na dziecko nie są tak istotne, jak długo pamiętamy o tym, że dziecko nie jest po to, by spełniać oczekiwania rodziców - to rodzice są po to, by pomóc dziecku się rozwijać, a nie kształtować według swojego upodobania. Wątpię, czy uda mi się dać dzieciom tyle szczęścia, ile one mi dały - ale będę się starać, bo one sprawiły, że czuję że żyję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...