Byliśmy wczoraj z Jarkiem na piwie z moimi
przyjaciółmi ze studiów, z którymi nie spotykałam się już od dłuższego
czasu. Odkąd mam małe dzieci, moja imprezowość zbliżona jest do zera...
Dzięki temu, że jest Agnieszka, spokojnie mogliśmy wyjść z domu. Bardzo
się cieszę, że mogłam się z nimi spotkać, a w szczególności z Maćkiem,
który w ubiegłym roku stracił 6-letniego synka :(. Nie widziałam go po
tej tragedii i bałam się tego spotkania, a jednocześnie bardzo mi na tym
zależało. Maciek przycichł, widać po nim te przejścia, ale się tego nie
okazywać. Teraz ma trzymiesięczne dziecko, co pewnie jest na tyle
absorbujące, by nie myśleć ciągle o stracie. Umówiliśmy się wstępnie na
bilard w przyszłym tygodniu, ale nie jestem pewna, czy to dojdzie do
skutku.
Z imprezy wracaliśmy w wielkim pośpiechu, bo Dana, nieprzyzwyczajona do mojej nieobecności, budziła się co chwilę i Aga nie mogła sobie dać rady.
Z imprezy wracaliśmy w wielkim pośpiechu, bo Dana, nieprzyzwyczajona do mojej nieobecności, budziła się co chwilę i Aga nie mogła sobie dać rady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz