Gdy parę tygodni temu zaczęłam biegać z córkami, Danusia podczas jednego z biegów oświadczyła, że ona też chce uczestniczyć w imprezach biegowych i jak tata zdobywać medale. Pomysł ten bardzo mi się spodobał. Wszak są organizowane też biegi na mniejsze dystanse, 5-6 km, z czym Danusia powinna sobie poradzić. Niestety okazało się, że to nie takie proste, gdyż trzeba wpierw ukończyć 16 lat. Obie byłyśmy rozczarowane tą informacją. Ale okazało się, że są również biegi rodzinne, w których ograniczenia wiekowe nie obowiązują. Co więcej taki bieg ma się odbyć już w kwietniu w pobliskim Inowrocławiu, co Danusię uradowało ogromnie.
Bieg miał na celu promowanie wiedzy o autyzmie, więc postarałam się przybliżyć dzieciom informacje na ten temat. Dla nich to było ważne, że robią coś ważnego, więc bez wahania cała trójka wyraziła chęć udziału.
Stawiliśmy się więc dość wcześnie rano na miejscu zbiórki. Ku radości dzieci dostaliśmy koszulki i inne gadżety w niebieskim kolorze, a numery biegowe mogliśmy sobie wybrać. Staś twierdzi, że 11 to jego "życiowy numer", bo liczba ta towarzyszy mu przy każdej okazji (między innymi to jego numer w dzienniku). Ja wybrałam 13, bo to chyba mój życiowy numer ;)
Przed biegiem miał miejsce króciutki koncert pani Natalii Niemen, podczas którego całkowicie się rozkleiłam. Śpiewała piosenkę w zasadzie pogodną - o tym, że bycie mamą to kariera zawodowa na całe życie. Ale przy mnie stała trójka moich dzieci, wystrojona w te piękne, niebieskie koszulki, a ja poczułam ogromną dumę z tego zaszczytu, że mogę być mamą takich fajnych dzieciaków, jakkolwiek górnolotnie to brzmi. Fatalnie się złożyło, że stałam na samym przedzie, blisko sceny, a że miałam na sobie strój sportowy, pozbawiony kieszeni, nie miałam nawet czym wytrzeć wilgotnych oczu. Stałam tam więc, wystawiona na ludzkie oczy i flesze. Takie oto nasze zdjęcie znalazłam w jednej z fotorelacji:
fot. Jarosław Hejenkowski |
Po koncercie ruszyliśmy na start, gdzie miała miejsce krótka rozgrzewka, a potem wszyscy biegacze dostali niebieskie baloniki, które po wystrzale poszybowały w niebo. Piękny widok, znakomity pomysł organizatorów.
Na stronie organizatora napisano, że dla dzieci trasa będzie skrócona do 3 km. Ustaliliśmy więc, że Danusia razem z tatą biegnie wersję pełną, a ja będę towarzyszyć Emilce i Stasiowi w opcji krótszej. Emilka tak właściwie po kilkuset metrach miała już dość, jęczała i wzdychała (co ją pewnie dodatkowo męczyło). Ciekawe, bo z panią od wf potrafi przebiec 5 km, a przy mnie odgrywa sceny zmęczenia, ale cóż, dziecko ma prawo. W efekcie ciągnęliśmy się na szarym końcu, dzieląc sobie trasę na etapy "do następne latarni biegniemy, potem idziemy". Park w Inowrocławiu okazał się przepiękny i miło było po nim marszobiegać ;) Gdy na trasie natykaliśmy się na kibiców, Emilka natychmiast dostawała wiatru w żagle i potrafiła zdobyć się na szybkie tempo, po czym wracaliśmy do żółwiego. Staś natomiast nie narzekał, że się wleczemy, bo tempo mu odpowiadało, ale postanowił potrenować ze mną, żeby na przyszłość być lepiej przygotowanym. Warto było? Warto!
Tak wygląda Emilka rozgrzana przez kibiców |
Gdy przebiegliśmy 3 km, a nigdzie nie było widać żadnego skrótu, nie było wyjścia, pobiegliśmy trasą full. Zdaje się, że nawet nieco okrężną - jedna z wolontariuszek na trasie powiedziała nam, że zrobiliśmy dodatkowe kółko. Przynajmniej jest czym tłumaczyć, dlaczego tak długo nam zeszło. Przed stadionem czekali już na nas Danusia z tatą, już z medalami na szyjach i towarzyszyli nam do mety. Daliśmy radę!
Ogólne wrażenia z imprezy: po pierwsze wspaniały sposób spędzenia czasu z rodziną. Dzieci były zachwycone, a Danusia nawet stwierdziła, że to jeden z najpiękniejszych dni jej życia. Organizacja na wysokim poziomie. Nie było żadnych niedociągnięć, które bym zauważyła (no może niedostatecznie wyraźne oznakowanie skrótu dla dzieci, ale to akurat wyszło na dobre ;)). Szczytny cel promowania wiedzy o autyzmie - osiągnięty, a w każdym razie moje dzieci są już doinformowane w tym temacie. Jeśli będzie możliwość, to za rok robimy powtórkę, koniecznie!
ale fajnie - no pewnie , ze mozesz byc dumna ze swoich dzieci - i z siebie bo w koncu to i twoja wielka zasluga , ze TE dzieci masz :-)))) - a celem niebieskim sie wzruszylam :-D - pozdrowienia serdeczne!!!
OdpowiedzUsuńMyślałam o Was, Aniu :) Dziękuję, za dobre słowo, ściskam serdecznie :)
UsuńSzczerze mówiąc trochę zachęciłaś mnie do tego typu imprez. U nas w miasteczku też co roku organizowany jest taki bieg rodzinny i w tym roku nie, ale może w przyszłym skusimy się.
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam :)
UsuńPodziwiam Was!
OdpowiedzUsuńOjtam ojtam ;)
Usuń