Strony

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

III Niebieski Bieg Świadomości w Inowrocławiu

Jak wiadomo, kwiecień jest miesiącem wiedzy o autyzmie. Z tej okazji w Inowrocławiu już po raz trzeci organizowany jest Niebieski Bieg Świadomości wiedzy o autyzmie.

Z inicjatywą Niebieskiego Biegu Świadomości spotkałam się rok temu, gdy Danusia zapragnęła wystartować w zorganizowanym biegu ulicznym. Zaczęłam się wtedy rozglądać za biegiem, w którym mogą wziąć udział dzieci. Znalazłam taki bieg niedaleko, w Inowrocławiu oddalonym o 40 km od Torunia. Niebieski Bieg to impreza charytatywna, upowszechniająca wśród ludzi problematykę autyzmu. Dzięki jednakowym, niebieskim koszulkom, niebieskim balonom i banerom, biegacze przyciągają uwagę przechodniów, wzbudzając ich zainteresowanie tematem imprezy. Biegowi towarzyszy szereg odczytów i konferencji. Naszą ubiegłoroczną przygodę z Niebieskim Biegiem opisałam TU.

Gdy wracaliśmy całą rodziną z ubiegłorocznego Niebieskiego Biegu Świadomości stwierdziłam: wrócimy tu za rok. Zatem chociaż pojawiały się przeszkody, postanowiłam mimo wszystko się na ten bieg wybrać. Najpierw okazało się, że w terminie biegu Tata-Jarek ma wyjazd na wyścig kolarski "Żądło Szerszenia" do Trzebnicy, z czego ani myśli zrezygnować. Ale przecież możemy pojechać pociągiem, co jest dla dzieci swego rodzaju przygodą. Znalazłam w rozkładzie odpowiednie, świetnie pasujące połączenie, a że to pociąg Intercity, zakupiłam bilety z wyprzedzeniem, bo wtedy jest sporo taniej.

Niestety jak się parę dni przed wyjazdem okazało, Danusia również nie mogła jechać z nami, bo ma tego samego dnia zawody w Warszawie. To mnie już trochę zabolało, bo Danusia lubi biegać i nieźle jej to wychodzi. Ubiegłoroczny Niebieski Bieg ukończyła ze świetnym wynikiem 31 minut. To głównie z myślą o niej organizowałam ten wyjazd. Emilka i Staś nie mają ambicji przebiegnięcia takiego dystansu, nastawiamy się raczej na marszobieg. No ale trudno, nie ma zmiłuj, pojedziemy we trójkę. Nic to, że ominą nas atrakcje z weekendu "Toruń za pół ceny", a udział w Eleganckiej Masie Krytycznej stanie pod znakiem zapytania (czy uda nam się wrócić na tyle wcześnie, by stawić się na rynku o 15?).

Sobota, 6 rano - pobudka. Za oknem piękna pogoda i niebo idealnie w kolorze logo Niebieskiego Biegu. Pakujemy się, jemy śniadanie, Danusia zbiera się na wyjazd do Warszawy, a my ruszamy autobusem na dworzec.



Jest cudnie. Po krótkiej podróży pociągiem, o 9 rano jesteśmy już w Inowrocławiu, skąd autobusem dojeżdżamy do Galerii Solnej, gdzie ma miejsce start biegu. Widać mnóstwo ludzi w niebieskich koszulkach, po chwili my też odbieramy swoje. Koszulki są bawełniane, mają piękny kolor i są niezłej jakości. W tym roku dostępne są również w rozmiarze dziecięcym - to dobrze, bo poprzednio nawet te w rozmiarze "S" sięgały dzieciom do kolan. W pakietach startowych znajdujemy też Muszyniankę - naszą ulubioną wodę oraz batoniki. Mamy jeszcze dość czasu, by zjeść drugie śniadanie, oddać bagaż do depozytu i popstrykać sobie fotki przed startem.



Nieodłącznym elementem każdego Niebieskiego Biegu jest chmara niebieskich balonów nad Inowrocławiem. Każdy uczestnik dostaje balonik napompowany helem i w momencie startu wypuszcza go w niebo. Efekt zapiera dech. Emilka bardzo niechętnie rozstała się ze swym balonikiem, ale w końcu i on dołączył do pozostałych. Wystartowaliśmy... no i zaczęła się jazda.


Nie wiem, czy to upał, czy może gorszy dzień Emilki - faktem jest, że już po pierwszych kilkudziesięciu metrach oświadczyła, że już jest zmęczona. Truchtaliśmy bardzo powoli, a ona mimo wszystko narzekała na kolkę, ból kolana, ból stopy i wszystkich części ciała, jakie zdołała sobie przypomnieć. Wprowadziłam system liczenia latarni przy drodze - 5 latarni biegiem, 2 marszem. Mimo to po krótkim czasie straciliśmy z oczu "peleton", ale otuchy dodawało nam, że mieliśmy za sobą jeszcze trzy osoby maszerujące z kijkami.


Park Miejski w Inowrocławiu jest przepiękny. Kwiaty, zieleń i słońce - to dodało sił Emilce, ale po wybiegnięciu na ulice miasta znowu zaczęła marudzić. Dodatkowym utrudnieniem był brak oznakowania trasy biegu, a wolontariusze już opuścili swoje posterunki. Wyobraźcie sobie, że musieliśmy pytać o drogę przechodniów. To było dość zabawne, ale trochę żenujące. W końcu w naszym polu widzenia pojawił się stadion, gdzie znajdowała się meta i odetchnęliśmy z ulgą. W głośnikach słyszeliśmy komunikat, że "Wszyscy uczestnicy biegu znajdują się już na stadionie". A przecież jednak nie wszyscy...

Na ostatnich metrach Emilka przewróciła się na bieżni i na metę wbiegła z płaczem. A tam nikt na nas nie czekał... Byłam trochę rozgoryczona z tego powodu. Pokonanie 5 km zajęło nam 45 minut, co nie było tragicznym wynikiem, jak na 8-latkę, prawda? A impreza promowana jest jako bieg rodzinny. Mimo wszystko organizatorzy postarali się zatrzeć to niemiłe wrażenie, medale dla nas się znalazły a udekorował nas sam prezydent Inowrocławia, pan Ryszard Brejza.

Pamiątkowe zdjęcie z panem Prezydentem :)
I może trudno w to uwierzyć, ale widząc medal na swej szyi, Emilka momentalnie zapomniała o całej 5-kilometrowej męczarni i z zachwytem oświadczyła, że za rok znowu biegniemy. Ja jednak muszę to przemyśleć :)


Po dekoracji w pośpiechu opuściliśmy stadion, by taksówką dotrzeć na dworzec, tam kupić bilety, wsiąść do pociągu... A jak się okazało podczas kontroli konduktorskiej wsiedliśmy nie do tego pociągu, na który mieliśmy bilety. Na szczęście obydwa jechały do Torunia w jednym czasie, jednakże bilety trzeba było wymienić, bo to nie te linie, wiecie jak jest. W pociągu fajnie, bo mieliśmy nadal na sobie niebieskie koszulki, co spotkało się z sympatycznymi komentarzami współpasażerów. I o to właśnie chodzi.



Udało nam się wrócić na tyle sprawnie, by po szybkim, wspólnie przygotowanym obiedzie, zdążyć na Elegancką Masę Krytyczną, która też zasłużyła na parę zdań komentarza... Ale o tym wkrótce, stay tuned! ;)

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...