Ostatnie dni były bardzo intensywne, jeden festyn po drugim, na jeden trzeba było upiec 50 bułeczek, a na drugi przygotować dziewczyny do występu. A to wszystko z duszą na ramieniu przed wyjazdem do dalekiego kraju, który jest z pewnością piękny, ale mnie trochę przeraża...
Dzieci już od dawna przeżywają mój wyjazd, zresztą ja też trochę się martwię rozłąką. Czy sześć dni to długo? Może i nie, ale chyba nie zdarzyła mi się równie długa nieobecność w rodzinie.
Siedzę i przytulam mocno Emilkę.
- Będę tęsknić za tobą, słoneczko. Kto będzie cię przytulał, gdy mnie nie będzie?
- Tatuś! - odpowiada pogodnie Emcia.
- A kto będzie mnie przytulał? - pytam smutno.
- Hmmm... Twoja szefowa? - odpowiada triumfalnie.
Bywajcie, moi drodzy, niedługo wracam!
Dużo siły na ten wyjazd życzę :)
OdpowiedzUsuń