Strony

wtorek, 21 października 2014

Ladorusie - sportowa rodzinka

Starzy bywalcy naszego bloga zapewne dostrzegli zmianę, jaka u nas nastała wiosną tego roku. Zaczęło się od tego, że pewnego dnia po prostu zaczęłam biegać. Nie wygląda to na drastyczną zmianę, a jednak. Mam teraz więcej aktywnych sportowo znajomych, więc informacje o różnych imprezach łatwiej do mnie docierają. Ladorusiaki ogromnie lubią tego rodzaju imprezy, zwłaszcza gdy na koniec można dostać medal, więc mam oczy szeroko otwarte i ciągnę rodzinę gdzie tylko się da. Sezon na sporty terenowe powoli się kończy, więc mogę podsumować imprezy sportowe, w jakich wzięliśmy (rodzinnie) udział w tym roku.

1. Niebieski Bieg Świadomości - o którym szerzej pisałam w kwietniu. Znakomita impreza, zarówno organizacyjnie, jak i patrząc pod kątem przekazu. Ja o autyzmie po raz pierwszy dowiedziałam się chyba w liceum (czy nawet później) z filmu Rain Man. Dobrze, że teraz świadomość jest większa, dzięki kampaniom społecznym i innym działaniom.
Po przebyciu 5 km byliśmy zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi i dumni z siebie. Były medale - a jakże! Poza tym ładne, niebieskie koszulki i cała masa gadżetów.



2. Rajd rowerowy z okazji Otwarcia Trasy Wiślanej. Start z naszego osiedla, dojazd do Nowego Rynku, czyli jakieś 5 km. Aura niezbyt sprzyjająca, trochę kropił deszcz, ale nie na tyle, by to nam przeszkadzało. Danusia ze Stasiem dotarli do celu w czołówce. Cieszy mnie, gdy robią coś razem.
Na rynku było sporo atrakcji dla dzieci, a także pyszny żurek dla uczestników.



3. Walkathlon Neuca dla zdrowia. Impreza o dużym rozmachu - uczestniczyło w niej ponad 4000 osób, w tym prezydent Torunia, pan Michał Zaleski. Celem marszu była zbiórka funduszy na badania nad leczeniem białaczki (zebrano ponad 150 tysięcy zł.). Przemaszerowaliśmy ze Starówki na Rubinkowo przez Winnicę, łącznie 8 km  Odpowiednio wcześnie zarejestrowani uczestnicy otrzymali kijki do nordic walking, całkiem dobrej jakości. Niebieski tłum maszerujący przez miasto robił ogromne wrażenie. Ośmiokilometrowy dystans pieszo to spore wyzwanie dla dzieciaków, tym większe rozczarowanie, że zabrakło dla nich medali. Przykro, bo część uczestników skróciła sobie trasę o 2 km - oni załapali się na medale i paczki z prezentami, a ja musiałam tłumaczyć zapłakanej Emilce, że liczy się przede wszystkim satysfakcja. Na szczęście atrakcje typu zjeżdżalnie i euro-bungee szybko osuszyły jej łzy.



4. XVIII Bieg im. Bronisława Malinowskiego w Grudziądzu. Mąż i ja wzięliśmy udział w biegu na 10 km, a dla dzieci przewidziane były starty w biegach na 800-1000 m, zależnie od rocznika. Setki dzieciaków tłoczyły się na starcie, wskutek czego oprócz biegania trzeba było wykazać się siłą przebicia w dotarciu na start. Emilkę ustawiłam na starcie jeszcze przed naszym biegiem, Danusia z pomocą wujka również jakoś dotarła. Niestety Stasiowi nie udało się tam dopchać. My w tym czasie już biegliśmy i nie mogliśmy dopilnować, by w porę stanął na starcie. Wyglądał dość smutno, gdy dziewczyny chwaliły się pięknymi medalami.
Niemniej jednak impreza w mieście mojego dzieciństwa okazała się bardzo udana. Spotkałam się ze znajomymi z liceum, którzy również biegają, a za kibiców mieliśmy mojego tatę i brata. Chętnie wrócimy tam za rok.



5. Rajd Rodzinny na zakończenie sezonu turystycznego. To było chyba największe z tu wymienionych wyzwanie dla dzieciaków. Startowaliśmy z Wrzosów, skąd ruszyliśmy na Zamek Bierzgłowski, a potem na Barbarkę, gdzie miał miejsce piknik. Jak dotąd, nasza najdłuższa rodzinna wycieczka rowerowa liczyła sobie 17 km, a tym razem do pokonania było 20 km + 12 drogi do domu. Na dobrą sprawę powinno być jeszcze 12 km dojazdu na start, na odległe osiedle Wrzosy, ale postanowiliśmy dostarczyć rowery i dzieci samochodem Stanowiło to spore wyzwanie logistyczne.
Pogoda - przecudna. Jesienny las - zachwycający. Atmosfera - wspaniała. Pod koniec było trochę ciężko, bo była to piaszczysta droga przez las i Emilka chwilami miała już dość. Mimo to dzielnie dotarła do końca. A tam - kiełbaski z ogniska, konkursy i zabawy. Staś wygrał kask, a dla dziewczynek były piękne koszulki. Emilka pomagała w losowaniu nagród, wzbudzając salwy śmiechu wśród uczestników swoim kompletnym nieskrępowaniem i poczuciem humoru.
Dystans dzielący nas od domu budził sporo obaw, ale bez problemu go pokonaliśmy. Wielka szkoda, że to ostatnia impreza z tego cyklu w obecnym roku.



Przedstawione przeze mnie imprezy dotyczyły startów z dziećmi. Zaliczyliśmy jeszcze kilka startów dla dorosłych, gdzie dzieci wspierały nas swym dopingiem lub czekały na nas w domu.

To, co chciałam Wam przekazać, to:
- po pierwsze - dzieci jest bardzo łatwo zachęcić do aktywności fizycznej, są wręcz zachwycone tego rodzaju propozycjami.
- po drugie - darmowych sportowych imprez rodzinnych jest cała masa, wystarczy się rozejrzeć
- po trzecie - nie ma się czego obawiać i szukać wymówek. Mało co tak wzmacnia rodzinne więzy jak wspólne uprawianie sportu.

Liczę na to, że się spotkamy przy okazji sportowych wydarzeń.
Najbliższa okazja to VII Bieg Niepodległości już 11 listopada w Pigży koło Torunia.
Do zobaczenia :)

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...