Strony

niedziela, 9 czerwca 2013

Flaga na maszt!

Rower jest nasz!
Nie mogłam się doczekać, aż będziemy mogli w końcu jeździć na wycieczki całą rodziną. Emilka przez ostatnie lata była już za duża na fotelik rowerowy, a zbyt mała, by jeździć samodzielnie na dłuższe dystanse. Raczej nie spodziewałam się, że już w tym roku zostaniemy rowerowymi wymiataczami - wszak dopiero parę miesięcy temu Emilka nauczyła się jeździć na rowerze. Ale gdy już się nauczyła, to pokochała to ogromnie i każdą chwilę spędza na rowerku, choćby jeżdżąc wokół bloku.
Od tej pory zrobiliśmy parę kilkukilometrowych wycieczek, a dziś przyszła pora na większe wyzwanie: trasa 15-kilometrowa! Aby się nie przemęczyć postanowiliśmy zrobić przerwę z piknikiem gdzieś w lesie. Zabraliśmy więc łakocie i jeszcze gorące ciasto - i w drogę!

Nie było to łatwe. Już po paru kilometrach dzieci zaczęły marudzić, czy jeszcze daleko. Ale daliśmy radę dojechać do jakiejś miłej polanki. Koc przekładaliśmy kilkakrotnie z uwagi na mrówki, w końcu znaleźliśmy azyl, gdzie było ich najmniej. Wrzuciliśmy coś na ruszt - i zabraliśmy się do roboty.




Do jakiej roboty, zapytacie? Otóż parę lat temu zrobiliśmy sobie piknik w lesie. Główną atrakcję stanowiło wtedy... budowanie szałasu. Szałas nie był może zbyt skomplikowaną budowlą, raczej nie ochroniłby przed deszczem, ani wiatrem, ale wymagał od dzieci sporo zaangażowania. Dlatego dziś dzieci uznały za oczywiste, że piknik w lesie oznacza budowanie szałasu.

Oto foteczki sprzed 3 lat... 







A oto dzisiejsze:





Nawet ja się zmieściłam!

Możecie się śmiać, że nazywamy to szałasem, ale spróbujcie zrobić lepszy ;)

Potem już szybko uciekaliśmy z tamtej okolicy, bo mrówki nas odnalazły.

A teraz boli mnie każda kosteczka, kurcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...