Strony

środa, 18 października 2006

Noc poza domem

Noc poza domem, bez męża i dzieci - pewnie myślicie, że balowałam z koleżankami do białego rana? Niezupełnie. Że odpoczęłam od domu i dzieci? Odpoczynkiem tego też nie można nazwać. A to dlatego, że ta całonocna "imprezka" to pobyt w szpitalu na patologii ciąży. Nic złego się nie działo, poprostu miałam odrobinę podwyższony wynik przyswajania glukozy, co trzeba było sprawdzić w warunkach szpitalnych. W praktyce wyglądało to tak, że od godziny 16 do 6 rano, co dwie godziny pobierano mi z palca krew. Nie dość, że się nie wyspałam, to palce mam dziś pokłute jak szwaczka, aż trudno mi pisać na komputerze. Wyniki okazały się bardzo dobre, a mimo to kazali mi odstawić słodycze. Oczywiście od tej chwili wciąż mam ochotę na jakieś wafelki czy michałki... Zakazany owoc, tak to działa...

Przy okazji napatrzyłam się na dziewczyny dwa tygodnie po terminie porodu, u których żaden sposób wywołania porodu nie skutkował. Czyżby dzieci nie śpieszyły się na tę stronę brzuszka? Ciekawe, jak to będzie u nas... Raczej nastawiam się na "po terminie", bo Staś i Danusia też się nie śpieszyli.

Jedną noc w szpitalu można wytrzymać, na szczęście nie trzymali mnie dłużej. Przy okazji zrobiono mi wszystkie niezbędne badania, więc mogę być spokojna o Maleństwo. I jeszcze jedna ważna wiadomość - Staś i Danusia będą mieli młodszą siostrzyczkę! Nie wytrzymałam, gdy pani doktor stwierdziła "Płeć oczywiście pani zna?" To ona wie, jakiej płci jest moje dziecko, a ja mam nie wiedzieć? Tak więc jeśli uda się złamać opór mojego męża, to będzie to Emilka.

Jeden ze znajomych powiedział jakiś czas temu mojemu mężowi: "Jeśli to będzie dziewczynka, to wy się bójcie, a jeśli chłopak, to niech one się boją!" Tak więc słysząc, że będzie kolejna dziewczynka, Jarek się trochę wystraszył. Szczególnie przeraża go ilość łazienek i szaf, konieczna przy takim "babińcu", nie wspominając już o wydatkach na ciuchy, kosmetyki itp. Ma w tym trochę racji :)

Muszę przyznać, że dobę bez mamy rodzinka zniosła bardzo dobrze. Chyba wcale nie zauważyli, że mnie nie ma. Jarek smażył dzieciom ich ulubione placuszki (podobno były smaczniejsze, niż moje, hmmm...). Danusia miała trochę problemów z zaśnięciem, ale za to przespała całą noc, podczas gdy kolejnej nocy, już w mojej obecności, budziła się co pół godziny z płaczem. Mężczyźni mają farta i tyle ;)

Tyle nowości na dziś. Po powrocie z pracy biorę się za pranie maciupkich ubranek, a w weekend za pakowanie torby. Kto wie, kiedy Emilka zdecyduje się do nas zawitać :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...