Zakupy w sklepie
samoobsługowym to przekleństwo chyba każdej mamy, która musi je robić z
dzieckiem. Z ręką na sercu muszę stwierdzić, że małe Ladorusie nie są
wybitnie niegrzeczne w sklepie. Ostatnio były nawet bardzo grzeczne,
dopóki nie odmówiłam kupienia Stasiowi jajka z niespodzianką tuż przy
kasie. Staś zaczął ryczeć, głośno powtarzał, że pani kasjerka mu się nie
podoba i zaraził swym płaczem Danusię. W tym momencie przypomniała mi
się anegdota, którą dawno temu czytałam gdzieś w internecie. Udało mi
się ją znaleźć i zamieszczam ją poniżej, ku pokrzepieniu serc wszystkich
mam zdołowanych zakupami:
Przeciętny
supermarket w Polsce, przeciętna matka z dzieckiem na zakupach. Problem
z dzieckiem też przeciętny ale, jak się okazuje, do pokonania.
Wystarczy tylko spokojnie i cierpliwie tłumaczyć...
Pewien mężczyzna w supermarkecie zauważył kobietę z mniej więcej trzyletnią dziewczynką siedzącą w wózku na zakupy. Gdy matka przejeżdżała obok półek z ciastkami mała oczywiście zaczęła domagać się ciastek. Gdy usłyszała od mamy krótkie i stanowcze "nie" zaczęła wrzeszczeć i płakać na cały sklep.
Matka zareagowała na ten płacz spokojnym stwierdzeniem:
- Kasiu, mamy już połowę sklepu za sobą, już niedługo wychodzimy, nie denerwuj się...
Zaciekawiony mężczyzna poszedł za nimi dalej. Przy stoisku z cukierkami sytuacja powtórzyła się. Dziewczynka zażądała cukierków, a słysząc odmowę strasznie się rozpłakała. I znowu matka spokojnie powiedziała:
- Kasiu, nie płacz. Zostały nam tylko dwa stoiska i idziemy do kasy...
W kolejce do kasy mężczyzna stanął za obserwowaną parą. Mała dziewczynka oczywiście natychmiast zaczęła wrzeszczeć o gumy, a po odmowie ze strony mamy zaczęła strasznie się złościć i krzyczeć. Matka spokojnie powiedziała:
- Kasiu, zapłacimy i za pięć minut wyjdziemy ze sklepu. Potem pojedziemy do domu i będziesz mogła się przespać...
Mężczyzna nie wytrzymał i powiedział do kobiety z podziwem:
- Jestem pod wrażeniem cierpliwości jaką pani okazuje małej Kasi...ja bym już dawno nie wytrzymał nerwowo.
Kobieta odpowiedziała:
- Ale ona ma na imię Ania... Kasia to ja...
Wystarczy tylko spokojnie i cierpliwie tłumaczyć...
Pewien mężczyzna w supermarkecie zauważył kobietę z mniej więcej trzyletnią dziewczynką siedzącą w wózku na zakupy. Gdy matka przejeżdżała obok półek z ciastkami mała oczywiście zaczęła domagać się ciastek. Gdy usłyszała od mamy krótkie i stanowcze "nie" zaczęła wrzeszczeć i płakać na cały sklep.
Matka zareagowała na ten płacz spokojnym stwierdzeniem:
- Kasiu, mamy już połowę sklepu za sobą, już niedługo wychodzimy, nie denerwuj się...
Zaciekawiony mężczyzna poszedł za nimi dalej. Przy stoisku z cukierkami sytuacja powtórzyła się. Dziewczynka zażądała cukierków, a słysząc odmowę strasznie się rozpłakała. I znowu matka spokojnie powiedziała:
- Kasiu, nie płacz. Zostały nam tylko dwa stoiska i idziemy do kasy...
W kolejce do kasy mężczyzna stanął za obserwowaną parą. Mała dziewczynka oczywiście natychmiast zaczęła wrzeszczeć o gumy, a po odmowie ze strony mamy zaczęła strasznie się złościć i krzyczeć. Matka spokojnie powiedziała:
- Kasiu, zapłacimy i za pięć minut wyjdziemy ze sklepu. Potem pojedziemy do domu i będziesz mogła się przespać...
Mężczyzna nie wytrzymał i powiedział do kobiety z podziwem:
- Jestem pod wrażeniem cierpliwości jaką pani okazuje małej Kasi...ja bym już dawno nie wytrzymał nerwowo.
Kobieta odpowiedziała:
- Ale ona ma na imię Ania... Kasia to ja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz