Nasze rytuały przedsenne są bardzo rozbudowane i skomplikowane, tworzone przez całe lata. Dzieci nie chcą rezygnować z żadnego elementu, a z czasem dochodzą nowe. Muszę bardzo uważać, by nie tworzyć precedensów, bo jest duża szansa, że na stałe wejdą do rytuału, a kładzenie się spać wydłuży się o kolejne, cenne dla zmęczonej mamy, minuty.
Tak było jakiś czas temu. Danusia już spała, ale Emilka długo nie mogła zasnąć. Było już późno, córcia zapłakana i niespokojna, musiałam coś szybko wymyślić, by ją uspokoić. Poprosiłam, by zamknęła oczka i słuchała. Opowiedziałam krótką historyjkę o parze aniołków, Gwiazdce i Pluszku. I tak powstał pierwszy odcinek Bajki o Aniołkach.
Emcia słuchała jak zaczarowana, na koniec uśmiechnęła się i po chwili już spała.
Od tej pory nie ma mowy, by dziewczyny zasnęły bez Bajki o Aniołkach. Czasem, gdy jestem zmęczona, tworzę choć krótką, kilkuzdaniową bajkę, a czasem daję się ponieść wenie. Nie jest dla mnie łatwe takie improwizowanie, a bajki nie są najwyższych lotów, ale dziewczynki są nimi zachwycone. Zamykają oczy i słuchają. a potem spokojnie zasypiają.
Dzisiejszy odcinek to:
Bajka o smoku
Pewnego dnia Gwiazdka i Pluszek wybrały się na spacer. Spacerowały sobie, jak to aniołki, latając po niebie, odwiedzając ulubione chmurki i gawędząc ze znajomymi ptakami.
Nagle Gwiazdka zauważyła na jednej z chmur... smoka! Aniołki przestraszone zerwały się do ucieczki. Jednak gdy obejrzały się za siebie zauważyły, że smok ich nie goni, tylko lata sobie wśród chmur, raz wyżej, a raz niżej. Był bardzo piękny, kolorowy i miał bardzo długi ogon. Zaintrygowane aniołki ostrożnie podleciały bliżej.
- Hej, smoku, skąd się tu wziąłeś? Chcesz się z nami zaprzyjaźnić?
Smok jednak nie odpowiadał, tylko fruwał sobie tu i tam.
Wtedy Pluszek spostrzegł, że smok przywiązany jest do długiego sznurka. To latawiec!
Aniołki z zachwytem obejrzały smoka ze wszystkich stron. Wpadły na pewien pomysł: podleciały bliziutko i z całej siły dmuchnęły na latawiec, przez co pokrył się błyszczącym pyłkiem. Lśnił w słońcu jak cenny klejnot.
Gdy dzieci ściągnęły swój latawiec na dół i zobaczyły to dziwne zjawisko, długo nie mogły wyjść z podziwu. Od tej pory często go puszczały wśród chmur, a nasze aniołki z przyjemnością patrzyły na swoje dzieło.
KONIEC :)
U nas rytuałem jest bajka opowiedziana przez mamę, a potem... bajka opowiedziana przez Mateusza :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie - sprawiedliwie :)
UsuńNono! Mama bajkopisarka! :D fajnie!
OdpowiedzUsuńDziewczynki właśnie tworzą ilustracje :)
UsuńBardzo sympatyczny sposób na dobranockę :)
OdpowiedzUsuńNaszej trójce opowiadałem przed spaniem bajkę o kotkach Psotku, Miałczotku i kotce Gwiazdeczce :) Treść "bajki" tak naprawdę to dzieci "tworzyły" przez cały dzień :)
Grzesiu, trzeba było spisywać - jak będą wnuki, byłoby jak znalazł ;)
UsuńWtedy nie było blogów, nie było aparatów cyfrowych... Ba! Komputery osobiste dopiero się pojawiały. Jak pojawił się w Polsce internet dzieciaki były już nastolatkami :)
OdpowiedzUsuńTe "bajeczki" były przypomnieniem tego, co dzieci porabiały w ciągu dnia :) Trochę ubarwione oczywiście :)
To prawda, teraz mamy łatwiej. Pamiętam notesik Mamy z telefonami, gdzie na marginesie dopisywała śmieszne powiedzonka dzieci. Szkoda, że ten notesik przepadł.
Usuń