Danusia wróciła z galerii z nosem na kwintę. Pytam ją, co się stało.
- Fajnie było, mamo, tylko zapomniałam coś zabrać. Zostawiłam w galerii ząb!
Faktycznie, od paru dni ruszał jej się kolejny mleczak i już w myślach wydawała te parę złotych, które spodziewała się znaleźć pod poduszką. Niestety - nie ma zęba, nie ma kasy. Danusia zalała się łzami.
- Nie martw się, córciu, zrobimy zastępczy ząb.
- Jak to - zastępczy? Z czego i po co?
- Na przykład z plasteliny albo z papieru.
- A po co Zębuszce plastelinowy ząb? - pyta Danusia, ale łzy na policzkach już obsychają.
- Napiszesz jej wyjaśnienie w liście, zobaczysz, że będzie zadowolona.
Danusia już zupełnie rozpogodzona wzięła się za pisanie listu. Pieczołowicie umieściła go pod poduszką, wraz z odpowiednio zabezpieczonym ząbkiem. Przed snem sprawdziła jeszcze raz, czy wszystko jest w porządku. Zaś ja, znana Wam przedstawicielka wróżki Zębuszki, ułożywszy dzieci do snu, natychmiast o całej sytuacji zapomniałam.
Przypomniałam sobie po czasie, gdy rano Danusia ponuro stwierdziła:
- Wiedziałam, że Zębuszka nie będzie chciała tego plastelinowego ząbka.
Nawaliłam. Spróbowałam jeszcze ratować sytuację, zapewniając Danusię, że Zębuszka pewnie nie wyrobiła się z obsłużeniem wszystkich wypadniętych mleczaków, albo może znalazła ząbek w galerii?
Następnie przeszukałam, z marnym powodzeniem, swój portfel, w poszukiwaniu drobnych, a następnie- z nieco lepszym powodzeniem - kieszenie męża i upchnęłam w pośpiechu pieniądze pod Danusiną poduszką, starając się sprawiać wrażenie, że przez cały czas jestem w łazience.
Po chwili usłyszeliśmy radosny okrzyk:
- Jest, jest kasa, i to jak dużo!
No ba - całe 7 złotych uzbierałam :)
Wniosek jest taki: dzieci za wszelką cenę chcą wierzyć w świętego Mikołaja, Zębuszkę i inne legendy dzieciństwa, nie przeszkadza w tym nawet nasza nieporadność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz