Strony

niedziela, 29 września 2013

Toruń - dziewiąta planeta

Odkąd zaczął się rok szkolny, ledwo nadążam z życiem, a co tu mówić o pisaniu.

Dziś spóźniona o tydzień relacja z festiwalu Skyway.

Wyprawa zaczęła się tym, że wpakowałam się z dziećmi do antycznego wręcz autobusa Jelcz, kursującego specjalnie z okazji festiwalu, kuszącego nas tańszymi biletami. Owszem, były tańsze, bo 2,50 zamiast 2,80 zł, ale jak się okazało, nie oferowali biletów ulgowych... Ale za to mieliśmy komfort prawie pustego autobusu i bardzo sympatycznej obsługi.

Gdy jechaliśmy przez zapadający mrok, Staś zapytał:

- Mamo, czy jest chociaż mała, malutka, minimalna szansa, że spotkamy Tymka i Sergiusza?

Tymek i Sergiusz (i mała Michalinka) to zaprzyjaźnione rodzeństwo. Bardzo się lubią z naszymi dziećmi i często spotykamy się na tego rodzaju imprezach, wakacjach i Sylwestrach. Tym razem jednak nie umawialiśmy się z nimi, a ja nawet nie wiedziałam, czy w ogóle się wybierają. I czy tego właśnie wieczoru. A jakby nawet, to przecież będzie ciemno i całe tłumy. Więc cóż miałam odpowiedzieć? Przecież to szansa jedna na milion.

- Stasiu, nie łudź się, nie ma szans, żebyśmy się dziś spotkali. Nawet najmniejszych.

I co? Oczywiście ledwo zagłębiliśmy się w nocne atrakcje, wpadliśmy na siebie niespodzianie. I jak wygląda moja wiarygodność w oczach Stasia?

Ale jak to kiedyś stwierdził Terry Pratchett: „Uczeni wyliczyli, że jest tylko jedna szansa na milion, by zaistniało coś tak całkowicie absurdalnego. Jednak magowie obliczyli, że szanse jedna na milion sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć.”

No więc właśnie.

Tak więc spacerowaliśmy sobie po nocnym Toruniu, zachwycając się światełkami, dając się oczarować muzyce i magii.

Dzieci uwielbiają mappingi 3D, a tym razem widzieliśmy ich aż 4, całkiem niezłe. Ale największy zachwyt dzieciaków wzbudziła "Czerwona Czarodziejka", czyli magiczny ogród przy Baju Pomorskim, pełen świateł, z fontanną z piany i ukrytymi skrzatami. Każde z dzieci dostało różdżkę, za której pomocą można było "ożywić" niewidoczne skrzaty. Niesamowita zabawa.

 Aby w takich warunkach robić zdjęcia trzeba mieć niezły sprzęt i umiejętności. W necie znajdziecie dużo świetnych fotografii z tej imprezy, ja nie będę się pchać z moimi strzelanymi komórką, na których widać głównie ciemność. Ale to jedno wrzucam dla Stasia: mój syn z garścią piany oświetloną laserem. Wyglądało to niesamowicie!



Wracaliśmy do domu, ja - pełna energii, dzieci - ledwo żywe. Nie miały nawet siły dojść na przystanek autobusowy, a w taksówce - zasnęły. Czy śniły im się kolorowe światła i magiczna piana?

6 komentarzy:

  1. My w tym roku nie byliśmy na Skywayu... Nie miałam kiedy się wybrać, bo dzień w dzień byłam poza domem od 6 do 22 :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno Kasiu, czasem trzeba z czegoś zrezygnować dla większego dobra :)

      Usuń
  2. Z ciekawości poszukam zdjęć w necie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szansa jeden na milion? Jeśli dotyczy marzeń, a do tej kategorii zaliczyłbym pragnienie spotkania kogoś, kogo się lubi, to jak najbardziej spełniają się 9/10 :) Nie mieliście tak, że sięgacie po telefon by do kogoś zadzwonić, a telefon właśnie dzwoni od tego kogoś? Albo myślicie o kimś niewidzianym od dawna, a od niego list w skrzynce czeka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to racja Grzesiu, nie raz tak mi się zdarzyło :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...