Kolejna anegdotka sklepikowa.
Stałam sobie z Emilką w kolejce do
kasy, a ona, nieco znudzona, oglądała okoliczne półki. I ni stąd ni
zowąd, wodząc paluszkiem po pudełku, przeczytała:
- Herbata o smaku cytrynowym.
Spojrzałam
na nią zdumiona, bo dokładnie to było napisane na pudełku. Wszak Emilka
zna może ze 3 litery, a w porze wakacyjnej pewnie i tego zapomniała.
Skąd więc ten przebłysk zdolności?
- Emilko, ty umiesz czytać?
- Tak - odparła, niezmiernie dumna z siebie. I wodząc paluszkiem po sąsiednim pudełku, przeczytała:
- Herbata o smaku listkowym.
Tak się składa, że tym razem był to Earl Grey ;)
Tak więc zdolność czytania zniknęła tak samo szybko, jak się pojawiła i trzeba będzie mozolnie uczyć się literek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz