Idąc dziś z dziećmi z przedszkola, przypomniałam sobie nieoczekiwanie o blogu. Przestraszyłam się, że może system skasował go z powodu długiej bezczynności. Szkoda by było... tyle wspomnień, historii, wzruszeń i zabawnych zdarzeń. Dotarłam do domu i odetchnęłam z ulgą - nadal istnieje. Postanowiłam, że postaram się, by wróciło tu życie, wszak wciąż zdarza się mnóstwo chwil wartych uwiecznienia.
Dziękuję wszystkim, którzy zapewniali mnie, że warto. Przekonamy się, czy nadal potrafię...
A dzieciaczki wyglądają teraz tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz