Czy ja już kiedyś pisałam, jak u nas wyglądają sprawy łóżkowe?
Około 20.30 kładę się do łóżka (tego małżeńskiego) w środek pomiędzy dziewczynkami, i karmiąc młodszą, czytam starszej książeczkę. Potem gasimy światło i opowiadam bajkę tak długo, aż Danusia uśnie (albo ja). Następnie Emilka ląduje w swoim łóżeczku, a ja idę uśpić Stasia w jego pokoju. Później Danusia zostaje przeniesiona do Stasia. Niedługo zakupimy łóżko piętrowe, ale póki co śpią w jednym łóżku. Przeważnie po tym całym usypianiu mam siłę jedynie na wpół lunatyczne udanie się do łóżka, gdzie po jakimś czasie dołącza mój małżonek dołącza do mnie, słodko śpiącej.
Za parę godzin do naszego łóżka przenosi się Staś, którego prawdopodobnie budzi wiercąca się przez sen Danusia. Często musimy się jeszcze bardziej ścieśnić, bo Danusia też w środku nocy nabiera ochoty na przytulenie się do jednego z rodziców. W takich chwilach przeważnie odczekuję chwilę, aż dzieci usną, a następnie zostawiam tłoczące się towarzystwo i idę wygodnie wyciągnąć się na pustym łóżku w dziecinnym pokoju. Czasami i tak budzę się w towarzystwie Stasia i Danusi, bo w końcu z nikim się tak fajnie nie śpi, jak z mamą.
Jedyną osobą, która nie daje się zwariować jest Emilka, która śpi sobie do rana we własnym łóżeczku. Ona chyba rozumie, że gdybym w tym całonocnym zamieszaniu musiała jeszcze szukać miejsca, żeby ją nakarmić, to wolałabym w ogóle zrezygnować ze snu.
No i pewnego dnia stało się: gdy w środku nocy liczba użytkowników naszego łóżka wzrosła niebezpiecznie do czterech, a my spróbowaliśmy przewrócić się na drugi bok, nasze swarzędzkie łóżko tego nie wytrzymało i oberwało się, na szczęście zatrzymując się na ozdobnych balaskach, tworząc lekki skos. Towarzyszył temu huk, który pewnie obudził najbliższych sąsiadów z naszego pionu. Ciekawe, co sobie pomyśleli wyrwani ze snu przez to tąpnięcie. Trzęsienie ziemi? Terroryści? Nie, to tylko rodzinka Ladorusiów otrzymała wyraźny znak, że niektórzy jej członkowie powinni przejść na dietę.
A te swarzędzkie meble niby takie wytrzymałe są! Śmiechu warte! :-]
Około 20.30 kładę się do łóżka (tego małżeńskiego) w środek pomiędzy dziewczynkami, i karmiąc młodszą, czytam starszej książeczkę. Potem gasimy światło i opowiadam bajkę tak długo, aż Danusia uśnie (albo ja). Następnie Emilka ląduje w swoim łóżeczku, a ja idę uśpić Stasia w jego pokoju. Później Danusia zostaje przeniesiona do Stasia. Niedługo zakupimy łóżko piętrowe, ale póki co śpią w jednym łóżku. Przeważnie po tym całym usypianiu mam siłę jedynie na wpół lunatyczne udanie się do łóżka, gdzie po jakimś czasie dołącza mój małżonek dołącza do mnie, słodko śpiącej.
Za parę godzin do naszego łóżka przenosi się Staś, którego prawdopodobnie budzi wiercąca się przez sen Danusia. Często musimy się jeszcze bardziej ścieśnić, bo Danusia też w środku nocy nabiera ochoty na przytulenie się do jednego z rodziców. W takich chwilach przeważnie odczekuję chwilę, aż dzieci usną, a następnie zostawiam tłoczące się towarzystwo i idę wygodnie wyciągnąć się na pustym łóżku w dziecinnym pokoju. Czasami i tak budzę się w towarzystwie Stasia i Danusi, bo w końcu z nikim się tak fajnie nie śpi, jak z mamą.
Jedyną osobą, która nie daje się zwariować jest Emilka, która śpi sobie do rana we własnym łóżeczku. Ona chyba rozumie, że gdybym w tym całonocnym zamieszaniu musiała jeszcze szukać miejsca, żeby ją nakarmić, to wolałabym w ogóle zrezygnować ze snu.
No i pewnego dnia stało się: gdy w środku nocy liczba użytkowników naszego łóżka wzrosła niebezpiecznie do czterech, a my spróbowaliśmy przewrócić się na drugi bok, nasze swarzędzkie łóżko tego nie wytrzymało i oberwało się, na szczęście zatrzymując się na ozdobnych balaskach, tworząc lekki skos. Towarzyszył temu huk, który pewnie obudził najbliższych sąsiadów z naszego pionu. Ciekawe, co sobie pomyśleli wyrwani ze snu przez to tąpnięcie. Trzęsienie ziemi? Terroryści? Nie, to tylko rodzinka Ladorusiów otrzymała wyraźny znak, że niektórzy jej członkowie powinni przejść na dietę.
A te swarzędzkie meble niby takie wytrzymałe są! Śmiechu warte! :-]
stare komentarze |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz