Strony

sobota, 24 października 2009

Toast

Podzielę się z Wami historyjką, jaką słyszałam kiedyś. Jest to wstęp do toastu.

Pewnego dnia pewien człowiek idzie przez park i widzi na ławce chłopaka całującego piękną dziewczynę. "Szczęściarz" - pomyślał i poszedł dalej.
Drugiego dnia przechodząc parkiem widzi tego samego chłopaka, całującego zupełnie innną, acz równie piękną dziewczynę. "A to szczęściarz..." - pomyślał.
Trzeciego dnia, jak się pewnie domyślacie, zobaczył znanego nam już chłopca, całującego się z kolejną pięknością.

A toast brzmi - "Wypijmy za stałość mężczyzn i zmienność kobiet" :)

Tak.... a co to ma wspólnego z Ladorusiami?

Otóż Adrian, kolega Danusi z przedszkola, który niejednokrotnie wyznawał jej miłość, stwierdził ostatnio, że teraz kocha ją "tylko trochę", natomiast "bardzo kocha Konstancję".
Danusia jest z tego powodu trochę markotna... Wcześnie poznała tę słynną męską stałość.

 

stare komentarze

czwartek, 15 października 2009

Nazywam się Morska. Świnka Morska.

Do tej pory dzieci nie poruszały tematu zwierzaka w domu. Stan ten nas - rodziców bardzo cieszył i liczyliśmy na to, że tak pozostanie. Niestety w odwiedzinach u Stasia kolegi - Marcela, dzieci zobaczyły jego świnką morską. No i się zaczęło...
Najbardziej zaangażowała się Danusia, od paru dni wciąż smęci i mendzi, niejednokrotnie wspomagając się krokodylimi łzami.

- Mamusiu, ale JA CHCĘ świnkę morską!
- Danusiu, już o tym mówiliśmy. Jak nauczycie się utrzymywać porządek w swoich pokojach, to uznamy, że można wam powierzyć zwierzątko. Na razie nie ma mowy.
- Ale JA CHCĘ ŚWINKĘ MORSKĄ!!!

I tak w kółko. A z tym porządkiem to różnie bywa... Zdecydowanie niezadowalająco w naszej ocenie. No i trzeba być konsekwentnym.

Wczoraj Danusia popłakiwała z żalu i tęsknoty za własnym zwierzątkiem. Staś postanowił ją pocieszyć i ulepił z plasteliny uroczą morską świnkę, białą w czarne łaty, z różowym noskiem, naprawdę cudnie mu to wyszło. Dziewczynki były zachwycone, zresztą cała trójka chciała się bawić tym zwierzaczkiem. Zbudowali jej domek, przyrządzali zbilansowane posiłki - plastelinowe zboże, plastelinowa sałata, a nawet trochę prawdziwego szczypiorku z mojej kanapki. Jeśli tak będą dbać o żywe zwierzątko, to jestem spokojna - chociaż pewnie szybko im się znudzi...

Pozostaje jeszcze kwestia imienia. Trójka dzieci, to oczywiście trzy propozycje.

Staś: - Nazwijmy ją Pączuś!
Danusia: - Nie, nazwijmy ją Perełka!
Emilka: - Nie, to jest pseciez Molska!

W końcu dzieci doszły do porozumienia i nazwały świnkę Titi Ladorusia.
Staś przygotował jej nawet metryczkę z datą 14 października, aby nie zapomnieć kiedy obchodzi urodziny.

Widzę, że zwierzątko w domu to dobry pomysł, a jeśli przy okazji da się wyegzekwować porządek w pokojach, to już zupełna rewelacja. Oczywiście nie liczę na długotrwały entuzjazm i w efekcie dojdzie mi jeszcze jeden obowiazek, ale widząc jak się dzieciaki zaangażowały w opiekę nad plastelinowym stworzonkiem myślę, że chyba warto spróbować.


PS. Specjalna dedykacja dla Dziadka Stasia, który nie mógł się doczekać kolejnej notki :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...