Podzielę się z Wami prezentem, który Danusia dostała od Giepe. Mam nadzieję, że Gosia nie będzie miała mi za złe tego, że jej wiersz tu opublikuję - ale szkoda, by coś tak dla nas miłego nie zostało ujawnione. Gosiu, ślicznie Ci dziękujemy, a szczególnie mała solenizantka. Jestem pod wielkim wrażeniem! Nasza rodzinka po raz pierwszy stała się tematem wiersza!
Dnia pewnego w internecie
innym od naszego świecie
były sobie Ladorusie.
Mama, tata, syn i córka
i maleństwo w brzuszku mamy
o wielkości wręcz ogórka.
Syn na imię miał Staś Wielki,
bo uwielbiał jeść brukselki.
Jadł ich dużo, jadł wytrwale,
by móc kiedyś w wielkiej chwale
zabić smoka olbrzymiego,
który zbliży się do niego.
Mama z tatą byli dumni,
że się syn tym będzie trudnił.
Czy z podziwu dla ich synka
nie uśmiecha się wam minka?
Poza Stasiem Ladorusiem
mamy jeszcze tu Danusię
Panna mała, roześmiana,
jak bułeczka tak rumiana.
Bryka, skacze, klaszcze, śpiewa
i co rusz do Stasia biega,
by zapytać go o zdanie:
"Jak wyglądam w tym turbanie?"
Ta Danusia, ta kochana,
często mamie kradnie z rana
jakiś kremik, jakąś szminkę,
jakiś wałek lub też spinkę.
Stroić kocha się szalenie.
Chce być piękna jak marzenie.
Lubię często do nich zerkać.
Lubię jak się bawią w berka.
Lubię patrzeć jak się śmieją
i tak świetnie rozumieją.
Powiem jeszcze wam w sekrecie,
że Danusia już dwa latka jest na świecie.
Dziś ma właśnie urodziny
i od rana stroi miny.
Na życzenia piękne czeka
od wirtualnego człeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz