Wczoraj wieczorem asystowałam jak zwykle
dzieciaczkom przy zasypianiu. Oczywiście mają wtedy mnóstwo do
powiedzenia, przypominają im się jakieś zdarzenia z przedszkola,
wypytują się o Mikołaja albo kiedy mają urodziny... pytają o to niemal
co dzień :) Stopniowo udaje mi się ich wyciszyć, gdy Danusia, nasz
rodzinny strachulec, pyta trwożliwie:
- Mamo a co ja właśnie usłyszałam?
- Danusiu, to przecież pralka... - odpowiadam lekceważąco.
- A co tam jest w tej pralce?
- W pralce piorą się... POTWORY! - mówię grubym głosem. I nie wiem, czy wizja piorących się bestii jest naprawdę taka zabawna, ale wszyscy nagle wybuchamy nieopanowanym śmiechem, a najgłośniej chichra się Emi, która nie ma pojęcia o co chodzi.
Gdy huragan śmiechu w końcu wygasa, ciszę przerywa Emilka wołając:
- Kocham! kocham! kocham!
Sprawia to na mnie ogromne wrażenie, gdyż to słowo słyszę od niej po raz pierwszy. Zaczyna się koncert życzeń, a Emilcia powtarza o nas posłusznie: Kocham mamę, kocham Tasia, kocham tatę, kocham Mamusię (tak w jej ustach brzmi Danusia :D) a my jesteśmy tym zachwyceni.
I wiecie co? Dla takich chwil właśnie żyję. To się nazywa - szczęście.
- Mamo a co ja właśnie usłyszałam?
- Danusiu, to przecież pralka... - odpowiadam lekceważąco.
- A co tam jest w tej pralce?
- W pralce piorą się... POTWORY! - mówię grubym głosem. I nie wiem, czy wizja piorących się bestii jest naprawdę taka zabawna, ale wszyscy nagle wybuchamy nieopanowanym śmiechem, a najgłośniej chichra się Emi, która nie ma pojęcia o co chodzi.
Gdy huragan śmiechu w końcu wygasa, ciszę przerywa Emilka wołając:
- Kocham! kocham! kocham!
Sprawia to na mnie ogromne wrażenie, gdyż to słowo słyszę od niej po raz pierwszy. Zaczyna się koncert życzeń, a Emilcia powtarza o nas posłusznie: Kocham mamę, kocham Tasia, kocham tatę, kocham Mamusię (tak w jej ustach brzmi Danusia :D) a my jesteśmy tym zachwyceni.
I wiecie co? Dla takich chwil właśnie żyję. To się nazywa - szczęście.
stare komentarze |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz