Strony

piątek, 17 lutego 2006

Pobudka!

Od dziecka mam szczęście do przyjemnych pobudek. Gdy chodziłam do szkoły, mama włączała cicho radio, przynosiła mi do łóżka herbatę i budziła mnie delikatnie, starając się, by poranek był dla mnie łaskawy. A zimą podgrzewała wcześniej moje ubrania na piecu, żeby było przyjemniej je zakładać. Nawet ciemne, zimowe poranki było łatwiej znieść, gdy w tak delikatny sposób byłam wprowadzania w dzień.

Dziś zazwyczaj budzi mnie bardzo irytująca melodyjka z komórki, którą staram się wyłączyć jeszcze zanim wibracje przejdą w hałaśliwe dźwięki. Ale w dni wolne od pracy pobudka jest o niebo przyjemniejsza. Zaczęło się to gdy Staś miał około roku. Gdy widział, że śpię, cmokał mnie w usta. Teraz nauczyła się tego Danusia. Po takiej pobudce aż chce się wstać. Chyba, żeby akurat była 4 nad ranem. Cóż, bywa i tak...

A jak ja budzę dzieci? Danusi nie muszę, prawie zawsze budzi się sama. Stasia budzę łaskotkami i wariacjami na temat wierszyka "Mały Stasiu cicho śpi", który wymyślam na poczekaniu. Gdy to nie skutkuje, proszę Danę, żeby obudziła braciszka. Danuśka gramoli się wtedy na niego, woła "Ciacho, Ciacho", co jest jej autorską wersją imienia "Stasio". Próbuje dostać się do jego twarzy, żeby dać mu buziaka, często stosując w tym celu rękoczyny. Nie ma szans, żeby go to nie obudziło, a co może wydać się dziwne, nie złości się, ale również obdarza siostrę buziakiem.

A tata Jarek o poranku jest zwykle w kiepskim nastroju, więc tchórzliwie podrzucam mu komórkę z wkurzającą melodyjką, niech sam z nią walczy. Nie wie, co traci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...